Panel logowania

Nie masz jeszcze konta na e-Mlodzi.com?

Zarejestruj siê!

Zapomnia³eœ has³a?

Przypomnij je

Autor

Wiadomo¶æ

Magda Kroczyk

User


Do³±czy³: 22 Cze 2015

   

Wys³any: 2015-07-29, 21:42   To dobry chÅ‚opak byÅ‚ i maÅ‚o piÅ‚

Znam złotego człowieka. Osobę, na którą można liczyć w najtragiczniejszych przypadkach. Kogoś, kto doskonale (?) radzi sobie w bardzo stresujących i naglących sytuacjach. W swoim życiu przeszedł bardzo wiele i to w pewien sposób go zahartowało: problemy, które Ty czy ja postrzegasz jako dramatyczne on widzi jako proste wyzwania, na których pokonanie od razu znajduje wiele sposobów.

Pomógł mi, i wielu, naprawdę wielu osobom, uniknąć załamania nerwowego lub depresji. W najczarniejszych scenariuszach, na granicy piekła, potrafi znaleźć dobre strony i wskazać światełko w tunelu, w kierunku którego powinniśmy się kierować.

Nie oczekuje podziękowania, nie szuka docenienia, dla niego nagrodą jest to, że mógł komuś pomóc. Teraz, prawdopodobnie sam potrzebuje pomocy...

Zacytuję część naszej ostatniej rozmowy:

Cytat:

(...)Mój ojciec jest niespełnionym przedsiębiorcą. Z hukiem, poniósł kilka dużych finansowych porażek, skutkiem czego wpadł w długi, których już nigdy nie spłaci. Od wielu lat jest praktycznie rzecz biorąc bezrobotny. Ima się wielu rożnych zajęć, ale mimo ponadprzeciętnej inteligencji, ponosi porażkę za porażką. Przypuszczam, że jest w ciężkiej depresji, w dużo cięższej niż dotychczas uważałem - jest przekonany, że już niczego w życiu nie osiągnie... i praktycznie na każdym kroku to udowadnia. Podejmuje nowe wyzwania, ale z góry jest przekonany o tym, że mu się znowu nie uda. (...) Pożyczam, a w zasadzie, daję mu pieniądze - to obciąża mnie finansowo, ale nie mam wyjścia, wszyscy się od niego odwrócili, a on po prostu nie ma za co żyć (moi rodzice rozwiedli się wiele lat temu). (...) Nasze rozmowy są jak trucizna zatruwająca mój umysł ogromną dawką negatywności i defetyzmu. Nie mogę zerwać z nim kontaktu, bo to mój ojciec i nie ma nikogo innego, z drugiej strony, czuję, że odbiera mi energię i chęć do jakiegokolwiek działania.
(...)
Moja młodsza siostra, ma bardzo poważne problemy natury psychicznej. Gdy była mała, rozwód rodziców i dramatyczne problemy finansowe bardzo odbiły się na jej rozwoju emocjonalnym (rodzice nie byli w stanie poświęcić jej wystarczająco dużo czasu). W teorii, jest teraz dorosłą kobietą, ale emocjonalnie ma kilkanaście lat. Nie potrafi podjąć się, ani utrzymać żadnego zobowiązania. Nie skończyła studiów, nie ma żadnego wykształcenia, ani umiejętności - nie jest w stanie podjąć żadnej sensownej pracy... ani utrzymać się w tych mniej sensownych i mniej wymagających (typu kasjerka czy roznosiciel ulotek). W kontaktach towarzyskich szuka, chyba, substytutu ojca - wdając się w dziwaczne związki z dziwacznymi osobami. To rodzi szereg problemów, bo jej "miłości życia" to z reguły patologiczni wykolejeńcy, którzy wprowadzają w jej życiu zamęt. (...) Staram się ją wspierać: zachęcam, aby codziennie chodziła do pracy, próbuję łagodzić konflikty jakie powstają w jej kolejnych związkach, w wyniku braków inteligencji emocjonalnej, ale ... zaczynam wątpić w sens tego działania. (...) Perturbacje rodzinne (rozwód, problemy finansowe itp,.) w okresie, w którym miała kilka lat, rzutują na jej obecne życie. Z jednej strony, to nie ona jest temu wszystkiemu winna, została ukształtowana przez zbieg niekorzystnych okoliczności. Z drugiej strony, czasem jest straszliwie toksyczna, a nawet wroga dla najbliższych. (...) Od wielu lat leczy się psychiatrycznie, ale w zasadzie nie widać, żadnych rezultatów. Mam wrażenie, że psychiatria i psychologia to dziedziny nastawione na "utrzymywanie przy sobie klienta" niż chęć skutecznej pomocy.
(...)



Dodam, że jest to człowiek nad wyraz inteligentny, bardzo refleksyjny i autorefleksyjny, doskonale opisuje i rozwiązuje złożone problemy (również te typowo psychologiczne), których ja, i nasi znajomi, do końca nie rozumiemy :)

Jest przedsiębiorcą, z polotem, dużymi sukcesami (o których prawdopodobnie mogliście słyszeć), ale i porażkami. To człowiek z ogromnym polotem, elokwentny, empatyczny, wnikliwy i bardzo przyjacielski.

Wygląda na to, że pasmo negatywnych zdarzeń, w połączeniu z negatywnym obciążeniem emocjonalnym, zaczyna mu coraz bardziej doskwierać. Chyba można nawet powiedzieć, że widać jak powoli gaśnie. Kiedyś uśmiechnięty, wręcz radosny, ostatnio miewa coraz mniej siły, coraz mniej ochoty do życia. Może to własnie dopada go depresja, przed którą bronił tak wiele osób.

Chciałabym mu pomóc. To bez wątpienia jest człowiek stworzony do robienia wielkich rzeczy. Jego pasją jest rozwiązywanie problemów i pomaganie innym. Paradoksalnie, chyba nie potrafi pomóc sam sobie (a może pomagał sobie tak długo i tak mocno jak mógł).

Coraz częściej widzę, że kontroluje swoje emocje i organizm używkami: kawą, alkoholem, papierosami ... mimo, że uwielbia zdrowy tryb życia. Wiem (i on doskonale też), że to jest najprostsza droga do uzależniania... ale wygląda na to, że w tym momencie nie znajduje żadnego innego rozwiązania

Poradźcie. Co zrobić? Co mówić? Co powinien robić? Czego nie powinien robić?

Jak oświetlić drogę latarnikowi? Jak wskazać drogę przewodnikowi? Jak wskazać kierunki świata kompasowi?

Wiem, że ciężko w to uwierzyć, szczególnie komuś na forum dyskusyjnym kogo się nie zna, ale to jest wspaniała osoba, zdecydowanie stworzona do wielkich czynów i wielkich rzeczy, która nie jednej osobie pomogła... i chyba trochę jak w filmie Zielona mila, teraz samodzielnie zmaga się ze skumulowanym oceanem cudzych, negatywnych myśli.
_________________
Szukam pomysłu na książkę! Chcesz mi coś ciekawego powiedzieć?
 

-Rabbit-  

User


ImiÄ™: Hyc Hyc

Wiek: 27

Do³±czy³: 09 Maj 2012

Sk±d: Bia³o-Czerwoni

   

Wys³any: 2015-07-29, 22:15   

Czytając cały ten tekst mam wrażenie jakbym wrócił do programów naukowych, które kiedyś oglądałem na temat Korei Północnej i słuchał na nowo wypowiedzi ludzi na temat ich wspaniałego przywódcy, półboga i mentora Kim Dzong Ila lub Kim Ir Sena :-o A tak na poważnie to jest kwestia taka czy ta osoba chce pomocy.Znam ludzi, którzy robią bardzo wiele dla innych a sami nigdy by nie chcieli pomocy od innych bo nie chcą kogoś obarczać swoim problemami ani by inni się nimi przejmowali.W tej kwestii jedyne co zostaje to szczera rozmowa z taką osobą na temat jej problemów i ewentualna próba odciągnięcia jej od nich.Trzeba przede wszystkim pamiętać że nic na siłę bo ta osoba może się zamknąć jeszcze bardziej ze swoimi problemami a wtedy sama już jej na pewno nie pomożesz :(
_________________
Jestem jaki jestem i każdy to wie, lubią mnie ludzie i ty jeśli chcesz ;)
 

Divitiae  

User



Do³±czy³: 17 Kwi 2013

   

Wys³any: 2015-07-30, 10:08   

Przykro mi, ale "wspaniałej" osobie może pomóc tylko inna "wspaniała" osoba.
_________________
Nunquam expletur divitiarum satis.
 

4 8 15 16 23 42  

Wymiatacz


Do³±czy³: 05 Lis 2013

   

Wys³any: 2015-07-30, 12:01   

Powinien odpuścić siostrę, a ojca trzymać krótko. Siostrze nie pomoże, większość kobiet jest zbyt mało racjonalna, aby wyzwolić się ze złych nawyków. Ojcu dać na chleb i nie przebywać z nim jeśli nie trzeba skoro to źle na niego wpływa.

Pomóc to raczej może tylko sam sobie. Ludzie tego typu zwykle nie znajdują zwykle sobie odpowiednich partnerek, jako kobieta powinnaś skupić się na tym.
 

Hella  

Pogromca postów



Do³±czy³a: 03 Sie 2014

Sk±d: Warszawa

   

Wys³any: 2015-08-05, 13:53   

Często jest tak, że ludzie, którzy najwięcej wycierpieli najchętniej pomagają innym. Może dlatego, żeby uchronić bliskich przed tragicznymi doświadczeniami, które nie są im obce. Może dlatego, że dość napatrzyli się na cierpienie, że nie chcą go więcej widzieć, chcą nieść dobro. A może dlatego, że rozumieją co to znaczy cierpieć i nie chcą, żeby innych spotkało to, co spotkało ich. Są samotnymi wojownikami. Tyle że czasem najlepszy rycerz nie jest w stanie stawić czoła całej armii wroga. W takich chwilach potrzebny jest sojusznik, przyjaciel. Problem w tym, że czasem ciężko jest dotrzeć do kogoś, kto całe życie mógł liczyć tylko na siebie, przekonać go, że teraz to jemu trzeba pomóc. Jeżeli chcesz pomóc przyjacielowi musisz być gotowa na wyzwanie, na poświęcenie, na porażki, bo nierzadko będzie trudno. Musisz samotnemu wojownikowi udowodnić, że jesteś po jego stronie, że teraz Ty walczysz, może nie za niego, ale razem z nim. Dużo czasu może Ci zająć przekonanie go, że tym razem kogoś potrzebuje. A co konkretniej powinnaś zrobić? Przede wszystkim być przy nim, być wsparciem w trudnych chwilach, takim jakim on był dla Ciebie. Nie zmienisz ani sytuacji finansowej jego ojca, ani zachowania siostry. Jedyne co możesz to umieć go wysłuchać, być dla niego oparciem, kiedy jest mu ciężko. I zgadzam się z Divitiae, tyle że wspaniałą osobą może stać się każdy. To nie jest proste, wymaga wiele poświęceń i walki nie tylko z własnymi słabościami, ale i z cudzymi. Ale jest to możliwe, Twój przyjaciel jest tego dowodem. Nie jest ulepiony z innej gliny niż pozostali ludzie na świecie.
 

Forum m³odzie¿owe e-Mlodzi.com