Rozpaczam za laptopem z wystawy w pięknym kolorze szampana, który ukochałam od pierwszego spojrzenia. Jak dziecko i lalka z wystawy...
Szukam jakichś tanich Chińczyków w pobliżu, co jeszcze sprzedadzą mi coś do jedzenia.
Siedzę w poradni przyszpitalnej. Miałam tylko dostarczyć skierowanie a przeganiają mnie z miejsca na miejsce i każą czekać w kolejce pełnej ludzi na decyzję czy moja wizyta u hematologa ma odbyć się wcześniej czy później od ustalonego już terminu. I oczywiście nie pomaga wyjaśnienie, że ja byłam na konsultacji i wiem, że na pewno białaczki nie mam. A w dodatku te staruszki i ich złośliwość jest już ponad wszystkie możliwości. Masakra.
W zasadzie to nic konkretnego. Chcę nie przegapić Teda(nigdy nie oglądałem) bo o 20 ma lecieć na pulsie - ostatnio zauważyłem, że ciekawe filmy puszczają.