Pamiętam gdy chodziłem jeszcze do gimnazjum miałem taką dziewczynę w klasie... jej strach przed otoczeniem był tak duży, że obawiała się wydać jakikolwiek dźwięk, zwrócic na siebie uwagę. Dochodziło do tego, że zapytana przez panią czy ma zadanie(miała) nie była w stanie odpowiedzieć na głos przy klasie, co najwyżej, lekko się trzęsąc, kiwała głową. Nawet głupi kaszel był dla niej problemem i potrafiła ze sobą walczyć byle nie zakaszlnąć. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ktoś miał taką blokadę... Wątpię, żebyś miała, aż taki problem w końcu sama wspominasz, że masz znajomych i przyjaciół. Mimo wszystko i tak uważam, że powinnaś z tym walczyć, nie każe Ci od razu być super pewną siebie duszą towarzystwa ale to, powinien być w 100% Twój wybór, że nie jesteś z innymi, a nie wybór podyktowany jakimś strachem, brakiem swobody. Ja też w szkole jak akurat miałem dzień, że nie chciało mi się dużo gadać, zakładałem słuchawki, kładłem się na ławce i czytałem/drzemałem więc to, nic złego, że chcemy zostać sami, o ile jest to, w pełni świadomy wybór. Co do tego zawstydzenia itd. musisz się przełamywać i za każdym razem gdy widzisz, że czegoś się wstydzisz, obawiasz, właśnie to robić - coś takiego daje naprawdę dużą satysfakcję(przetestowałem w zeszłym roku na sobie ;d - nie sądziłem, że można mieć tak duży uśmiech na twarzy w chwili gdy ktoś daje Ci kosza :D )
Co do samotności - dobrzy przyjaciele pojawią się sami, wystarczy być otwartym na ludzi:) Właściwie to, czemu tracisz wiarę w obecnych(poza tym, że jedna się na Ciebie wypięła)?