Moją pierwszą pracą było zajmowanie się bandą dzieciaków w czasie letniej półkolonii w lokalnym domu kultury. Na moje nieszczęście był to akurat ubiegły sierpień, kiedy to żar lał się z nieba i dzieci z jednej strony nie miały siły zbyt wiele robić, a z drugiej strony strasznie się nudziły. Mimo że pracowałam po 4 godziny dziennie to byłam wykończona.
Raz, kiedy jechaliśmy na basen, dziewczyna, która miała jechać jako pomoc do opieki po prostu zemdlała na jakieś 10 min przed odjazdem autobusu. Dobrze, że jakimś cudem udało mi się zorganizować dla niej pomoc.
Generalnie nie polecam takiej pracy, jeśli ktoś nie ma powołania do zajmowania się większą ilością dzieci w wieku poniżej 13 roku życia (choć ku mojemu zaskoczenia kierowniczka ośrodka chętnie by mnie zatrudniła na przyszły rok).