Cześć, mam na imię Klaudia i mam 16 lat.
Jestem osobą dość samotną i coraz bardziej nie daję sobie z tym rady
. Mam chłopaka o rok starszego, jesteśmy już ok. 1,5 roku i każdy by pewnie pomyślał, że to rozwiązuje problem, ale tak nie jest. Od ponad pół roku ma depresję i to tą z tych najcięższych. Za niecały miesiąc czeka go operacja klatki piersiowej, a to wiąże ryzyko.. Na dodatek on przez to jest ostatnio nerwowy, wybucha, kłóci się, jak nie ze mną to z innymi ludźmi, a ja nie chcę patrzeć jak inni od niego się oddalają. Ze strony jego rodziny nie ma żadnego wsparcia, jego mama jest nastawiona na pieniądze, których mają niewiele, a ona mu na wszystko skąpi, nawet na podstawowe rzeczy.
Coraz bardziej tracę siły
. Nie mam nikogo bliskiego poza nim. Poza kilkoma osobami, nie potrafię się dogadać z klasą, kiedy coś mówię często wszyscy to zlewają, czuję się często jak ktoś drugiej kategorii (jestem w liceum). Nikt mnie nie rozumie z otoczenia, nawet niby ,,tego bliższego", nikt nie pyta czy coś się stało jak jestem smutna, a ja zawsze ich pytam. Staram się tam być wesołą osobą, bo nikt nie lubi osób smutnych, ale cóż. Poza szkołą nie mam znajomych, wszyscy się oddalili, mimo moich prób.
Wiem, że powinnam być wsparciem dla chłopaka, ale nie potrafię, kiedy wszystko mnie przytłacza. Nie chce rezygnować, nasz problem leży w tym, że oboje jesteśmy przybici, ale on bardzo się stara.
Mój każdy dzień wygląda tak samo, mam czasami wrażenie, że czasami pojawia się nade mną taka czarna chmura, którą niczym nie potrafię rozwiać. Nie widzę nic przez nią, wydaję mi się, że nie ma dla mnie nadziei. Rzeczy, które kiedyś sprawiały mi radość, przestały mnie cieszyć, np. gitara. Taki stan utrzymuje mi się gdzieś od około 2 miesięcy, nawet nie potrafię do końca określić i jest coraz gorzej. Wiem, że kiedyś czułam się lepiej. Ostatnio ciągle trwonię czas, choćby na jakąś grę na telefonie, nie potrafię się za nic wziąć.
Nie wiem czy napisałam wystarczająco, w każdym razie nie potrafię się odnaleźć i nie wiem co ze sobą zrobić. Kilka miesięcy temu chodziłam do drużyny harcerskiej, ale zrezygnowałam, bo jestem trochę nieśmiała, z resztą wyśmiali mnie. Nie wiem co zrobić, żeby zacząć się czymś cieszyć, czegoś oczekiwać, jak na razie mój każdy dzień jest tak słaby jak poprzedni. Boję się, że przetrwonię mój młody wiek. Nie daję sobie rady.
Dziękuję za każdą odpowiedź, kosztowało mnie wiele, żeby to napisać.