"Ostatnio nawet myślałem, żeby wybrać jakikolwiek kierunek na studiach, gdzie jest najwiecej dziewczyn, tylko po to żeby jakąś poznać."
Ha, powiem ci, że to też nie daje żadnej gwarancji. Jestem po filologii polskiej. Cztery dziewczyny na jednego faceta - co z tego, kiedy prawie wszystkie zajęte. Owszem, można nawiązać znajomość, że tak powiem, na bardziej przyjacielskiej stopie, ale z tym też był problem. Raz, że ze studentkami filologii nie bardzo było o czym gadać, bo dla nich jedyne tematy rozmowy to ciuchy, kosmetyki i fryzury. A dwa, że jak już próbowałem, mimo to, nawiązywać znajomości (a w pewnym okresie próbowałem mocno), to czułem się kompletnie zbywany.
Możesz być codziennie w otoczeniu ludzi, a mimo to czuć się samotnym. Ja tak się czułem przez całe studia.
Teraz to mnie już tak bardzo nie obchodzi, ale generalnie mam podobną sytuację co ty. Minus dobra praca, bo obecnie robię byle co za byle jaką kasę. Więc - jakkolwiek okrutnie i bezdusznie to zabrzmi - ciesz się, że przynajmniej z jednym ci się poszczęściło.