Autor
Wiadomo
Wysany: 2016-07-22, 13:39 Jeśli kocha, to nie da odejść
Szej-Hulud napisa/a:
Ratować związek zawsze warto, o ile w ogóle masz poczucie, że jest co ratować. Jeśli dobrze pamiętam i rozumiem, w Waszej sytuacji problemem jest to, że Ty czujesz się ograniczony (i pewnie w jakimś stopniu masz słuszność), a chłopak wymaga niańczenia i deklaruje uczucie. Nie wiem, co Ci doradzić. Związki otwarte w niektórych sytuacjach działają, ale wydaje mi się, że pojawiają się w nieco bardziej sprzyjających bliskości warunkach. Ot, dwie osoby stwierdzają, że razem jest im dobrze, ale w łóżku im nie wychodzi. U Was to trochę jak nieudolna próba ratowania wspólnoty. Nieudolna, bo sam chyba masz wątpliwości, czy w ogóle coś do niego czujesz.
Wspominałeś kiedyś o swoim fetyszu- faktycznie, w związku otwartym łatwiej będzie Ci go realizować. Tylko co dalej? Znajdziesz sobie kogoś na stałe? W pewnym momencie może się okazać, że związek jest zupełną fikcją, a Ty chcesz być właśnie z tym "kimś na stałe".
I co z chłopakiem choćby teraz? Też ma sobie kogoś szukać? To mnóstwo niewiadomych i mam przeczucie, że żaden z Was nie ma pomysłu, co dalej robić.
migel napisa/a:
Drogi Szeju, dopiero teraz jak poczytałem o tym, co mu NAJPRAWDOPODOBNIEJ dolega (a w 99% myślę, że mu dolega coś), doszło do mnie, czy te 3 lata nie były iluzją. Czy to była prawdziwa miłość, czy miłość narkotyczna. Poważnie myślę, że mój chłopak jest ode mnie uzależniony, niczym narkoman od amfy. I też się zdziwiłem, że mozna się uzależnić od drugiej osoby. I wszelkie objawy na to wskazują w tym przypadku. Oczywiście nie zostawię go tak o, po prostu, na lodzie. Chcę mu pomóc, żeby rozwiązał problem. Ale też chcę, żeby mnie zrozumiał i dał odejść... ale nie da, bo się uzależnił ode mnie. Coś czuję, że chyba nieprzypadkowo się pojawiłem w jego życiu... czuję, że jestem po to, żeby mu wskazać drogę. Bo widzę w retrospekcji, jak teraz wszystkie elementy układanki do siebie pasują. Zwróciłem uwagę na coś, na co nie zwracałem np. 2 lata temu.