Panel logowania

Nie masz jeszcze konta na e-Mlodzi.com?

Zarejestruj si!

Zapomniae hasa?

Przypomnij je

Autor

Wiadomo

$karbówka  

VIP

Najwyższy Autorytet



Doczy: 08 Pa 2013

   

Wysany: 2016-09-26, 21:45   

Tigranes napisa/a:

A nie pogorszoną wersję?


Nie.
Prócz słynnej afery "Han shot first" wersja z 1997 jest lepsza, bo odnowiona, ma lepszy dźwięk, kilka fajnych scen dodatkowych (Boba Fett choćby) i kilka niedociągnięć technicznych poprawia.
Nazywać ją gorsza mogą chyba już tylko absolutni ortodoksi, co to mają problem, że w pojedynku Vadera z Obi Wanem, zamiast widocznego kija od szczotki, który w pierwszej wersji trzyma Obi Wan, jest teraz laserowa wiązka.
Jak dla mnie jest to jakiś chory fanatyzm.

Tigranes napisa/a:

W "Powrocie Jedi" mamy drugą Gwiazdę Śmierci, mamy atak statków Rebelii na nią, mamy znowu Tatooine, którego nie było w "Imperium kontratakuje", za to był w "Nowej Nadziei" itd. W ogóle to każda kolejna część kopiowała z poprzednich. Obcinanie rąk, spadnięcie bohatera w przepaść po walce na miecze świetlne, tekst "Mam złe przeczucia", niszczenie pod koniec powietrznych bitew wielkich obiektów itd.


Żaden kontrargument to nie jest.
W filmach wojennych też zawsze giną ludzie, są bitwy, ktoś strzela, ktoś inny siecze mieczem czy toporem.
Statki toną, czołgi wybuchają, samoloty spadają, konie galopują.

Te same elementy, ale tylko elementy - do tego nie mam zastrzeżeń i w Star Wars (bo i nie czepiam się, że są bitwy, ktoś tam dostał mieczem, czy Han strzela z blastera).
Elementy mogą się powtarzać, a właściwie po prostu muszą - ale fabuła, o nie kochany... jak ktoś zrzyna historię z innego filmu, to jest plagiat, a nie kopiowanie elementów i "mruganie do fanów".

Tigranes napisa/a:

Zgadzam się, że o ile na potrzeby filmu dziejącego się w 34 roku ABY mogli ogłosić niekanoniczność tylko tych książek, które opisywały wydarzenia po "Powrocie Jedi", i nie musieli ogłaszać niekanoniczności również serii The Old Republic i innych książek, których akcja działa się przed bitwą o Yavin. Bo np. moim zdaniem fajnie byłoby zobaczyć ekranizację trylogii Bane'a autorstwa Drewa Karpyshyna, albo film o Revanie, Malgusie czy Darth Karrid.


Tak jest.
Obawiam się, żeby tylko Disney nie miał własnej wizji tego co się działo 3 tys. lat przed ANH - no i superbron wielkości czarnej dziury na połowę
galaktyki :-D

Tigranes napisa/a:

Był szkolony w walce wręcz, ale do używania miecza świetlnego nie trzeba władać Mocą


Do używania jak Han Solo na Hoth jasne, że nie - ale do walki już tak.
Był szkolony w walce wręcz, pałą energetyczną a nie kawałkiem rękojeści, z którego wychodzi nie ważąca nic wiązka plazmy, do której fechtunku w wszystkich poprzednich częściach i książkach trzeba było się szkolić latami. i być wrażliwym na Moc

Reszta plebsu miała od tego wibro-ostrza i pałki energetyczne.
A ten Murzyn, nagle wywija jakby przed chwila był na seminarium dotyczącego polskiej szkoły szabli krzyżowej. :-D
Abrams dał dupy i tyle.

Tigranes napisa/a:

Zresztą Luke też nie powinien w "Imperium kontratakuje" mieć najmniejszych szans w walce z Vaderem, i nie miał prawa go trafić w bark


Luka szkolił krótko Yoda, coś tam liznął w książce "Dziedzic Jedi", gdzie sparował z posiadaczką miecza itp.
Poza tym miał go dłużej, mógł już coś nie coś poznać podstawy - ale i tak walczył słabo, walił głownie cepy - Vader go po prostu nie chciał zabić.

Tigranes napisa/a:

Akurat tego typu kwestie w całych SW są naprawdę mocno naciągane - człowiek bez szkolenia w szermierce może walczyć jak równy z równym z człowiekiem po 20 latach treningu szermierczego.


Pewnie, ale w "Przebudzeniu" po prostu przegięli.
 

philosophus  

Pogromca postów


Doczy: 07 Lut 2013

   

Wysany: 2016-09-26, 22:56   

Tigranes napisa/a:

A nie pogorszoną wersję?



Pogorszona jest wersja z XXI wieku, zrobiona żeby ujednolicić z częściami I-III, niestety dodali sporo tandetnego CGI i tą beznadziejną charakteryzację Palpatine'a z nowej wersji.
Wersja 97 ogólnie jest lepsza pod wieloma względami, przedewszystkim dodano dużo rzeczy których nie byli w stanie zrobić w 77 roku, jak np. zwierzęta czy scena startu Sokoła Milennium. Wersji 77 nie wychwalam dlatego że jest lepsza od 97, tylko że inna od tego do czego przywykliśmy.

Tigranes napisa/a:

Zresztą jak ten Murzyn, w ogóle był w stanie walczyć mieczem, skoro do tego trzeba treningów, posiadania Mocy itp.?



Ja to widzę tak, że zmienia się sposób oddziaływania mocy. Anakin i Luke byli anomaliami, każdy na swój sposób, a Obi-Wan był jednym z pierwszych Jedi którzy dematerializowali się po śmierci i potrafił wrócić. Może się jeszcze dowiemy że w VIII części to nie walczyli ci którzy walczyli, tylko Obi-Wan z Anakinem wspólnie nawiedzili tych dobrych :D

$karbówka napisa/a:

W filmach wojennych też zawsze giną ludzie, są bitwy, ktoś strzela, ktoś inny siecze mieczem czy toporem.
Statki toną, czołgi wybuchają, samoloty spadają, konie galopują.



Wiele rzeczy można było jednak zmienić. Osobiście uważam że byłoby oryginalniej i dramatyczniej gdyby Han Solo nie spadł do tego szybu, (ile razy już przerabiali to GW?), a atak na bazę Starkiller się nie powiódł- byłby to niezły zonk dla widzów.
_________________
"Jak można szanować kogoś, kto jest moralny tylko dlatego, że boi się kary ze strony potężnej istoty która cały czas go obserwuje?" - Richard Dawkins

Zlikwidować urzędy pracy i podatek dochodowy!
 

$karbówka  

VIP

Najwyższy Autorytet



Doczy: 08 Pa 2013

   

Wysany: 2016-09-26, 23:18   

philosophus napisa/a:

Osobiście uważam że byłoby oryginalniej i dramatyczniej gdyby Han Solo nie spadł do tego szybu, (ile razy już przerabiali to GW?)


Niby dramatyczne, bardziej, niż jakby leżał na tej kładce...bo mam nadzieję, że to nie chodzi o to, ze "ciała nikt nie widział" i ktoś wpadnie na pomysł, że jednak w EIX cudownie wróci przerobiony na cyborga. :-D

philosophus napisa/a:

a atak na bazę Starkiller się nie powiódł- byłby to niezły zonk dla widzów.


To byłoby już coś.
No, ale koncept broni-planety był tak durny, że trzeba było to zniszczyć w pizdu...
 

philosophus  

Pogromca postów


Doczy: 07 Lut 2013

   

Wysany: 2016-09-27, 19:05   

$karbówka napisa/a:

To byłoby już coś.
No, ale koncept broni-planety był tak durny, że trzeba było to zniszczyć w pizdu...



Dlatego obawiam się że następna będzie Sfera Dysona Starkiller...
_________________
"Jak można szanować kogoś, kto jest moralny tylko dlatego, że boi się kary ze strony potężnej istoty która cały czas go obserwuje?" - Richard Dawkins

Zlikwidować urzędy pracy i podatek dochodowy!
 

$karbówka  

VIP

Najwyższy Autorytet



Doczy: 08 Pa 2013

   

Wysany: 2016-09-27, 20:28   

Albo ten pierścień z filmu "Ringwold", większy niż płaszczyzna ekliptyki Słońca.
Będzie się obracał i strzelał we wszystkie strony Uniwersum. :-D
 

Tigranes  

Hiper wymiatacz



Doczy: 09 Kwi 2012

Skd: wiesz?

   

Wysany: 2016-09-28, 16:23   

$karbówka napisa/a:

Prócz słynnej afery "Han shot first" wersja z 1997 jest lepsza, bo odnowiona, ma lepszy dźwięk, kilka fajnych scen dodatkowych (Boba Fett choćby) i kilka niedociągnięć technicznych poprawia.


Te sceny dodatkowe to tandetne wstawki CGI, jak choćby komputerowo generowane stwory, na których jeżdżą szturmowcy poszukujący robotów i stwory widoczne podczas przejazdu Luke'a i Obi-Wana przez Mos Eisley, przed kontrolą szturmowców i manipulacją ich umysłów przez Obi-Wana. One są tam kompletnie niepotrzebne - nie dość, że wyglądają sztucznie jak w grze komputerowej i nijak nie pasują do filmu z 1977 roku (jest jasne, że te sceny nie zostały zrealizowane w 1977 ani w 1976), to tylko odwracają uwagę widza od właściwej akcji - przypominają dziecko, które macha ręką do kamery filmowej. Po co to? To nie miało sensu.

Komputerowo wygenerowany Jabba też wygląda sztucznie i widać, że na planie filmowym z 1977 nie było tego stwora, tylko człowiek, na którego później nałożono obraz CGI. O wiele lepiej wygląda Jabba z "Powrotu Jedi".

Pierścienie rozbłysku dodane przy eksplozjach Alderaana i Gwiazdy Śmierci - po co to? Co to daje? Co to poprawia?

I po co było zwiększanie liczby szturmowców w (wydłużonym) korytarzu na Gwieździe Śmierci, do którego przypadkowo wpada Han?

I nie miałbym aż takich pretensji o tę wersję (tak jak wersje kolejnych filmów z serii), gdyby wersja oryginalna była wyświetlana w TV równie często jak "edycja specjalna" (jedna lub druga), i gdyby była dostępna na VHS, DVD i Blue Ray'u tak samo szeroko jak edycje specjalne. I gdyby w każdej edycji specjalnej było wyraźnie na pierwszej stronie okładki zaznaczone, że to edycja specjalna z 1997, 2004 lub któregoś tam roku. Że to nie jest oryginalna wersja z 1977, ani oryginalna wersja z 1980 ani z 1983.

Bo gdy przeglądam gazetę telewizyjną i widzę w programie "Nową Nadzieję", to widnieje jako rok produkcji tylko 1977, a o 1997 ani 2004 nic nie ma. A powinno. Gdy ma zostać wyemitowana edycja specjalna z 1997, to w gazecie telewizyjnej powinno być napisane "film USA 1977/1997" albo "film USA 1977/2004" itd. Kiedyś zresztą w TV wyemitowano "edycję specjalną" filmu "E.T" Spielberga, i było napisane "film USA 1982/2002". I to było uczciwe względem widzów. Niezaznaczenie, że ma się do czynienia z wersją inną niż oryginalna, jest nieuczciwe wobec widzów.

Swoją drogą, moim zdaniem filmów raz zrealizowanych nie należy zmieniać. Tak jak do obrazów nie należy nic domalowywać po latach, żeby później stwierdzić, że to jest jedyna słuszna wersja, i że pierwotnej wersji nie było, nie ma i nie powinno być.

W 1977 George Lucas stworzył epokowe dzieło o niespotykanym dotąd poziomie kultu, a w 1997 się na nie wypróżnił. Nienawidzę go za to, co w latach 90. zrobił z "Gwiezdnymi Wojnami". Dla tych filmów, najlepiej byłoby, gdyby George Lucas umarł w 1993 roku.

Czy wyobrażasz sobie, że film "Czarnoksiężnik z krainy Oz" z 1939 będący klasyką kinematografii, po latach został zmieniony i pododawano do niego efekty komputerowe, CGI i nowe sceny, a później postanowiono wymazać z istnienia oryginalną wersję? Bo ja uznałbym to za zbrodnię, wiele innych osób na pewno też. Jest wielu fanów klasycznych efektów specjalnych, którzy zgadzają się z tym, że o ile filmy takie jak "Czarnoksiężnik z krainy Oz", "Jazon i Argonauci", "Zmierzch tytanów", "Ciemny kryształ", "Gwiezdne Wojny", "Łowca androidów" zestarzały się godnie i powoli, o tyle "Mroczne Widmo" zestarzało się szybko i bez godności.

Z punktu widzenia widza, praktyczne efekty specjalne są bardziej namacalne. Widać, że na planie filmowym jest rzeczywisty obiekt albo człowiek, że aktor nie gada do pustej przestrzeni. Gdy tylko można, lepiej ubrać człowieka w kostium niż wygenerować postać komputerowo.

I nie jestem wrogiem komputerowych efektów jako takich - po prostu jestem przeciwny używaniu ich jako skrótu. Jako skrótu używano ich nie tylko w NT Star Wars, ale również np. w "Speed - niebezpieczna szybkość" czy "Mission Impossible", i innych filmach akcji, w których twórcy uznali, że właściwie nie muszą naprawdę umieszczać aktora ani kaskadera w pędzącym pojeździe, tylko po prostu to wygenerują, a widzowie nawet się nie kapną. A jednak widzowie kapnęli się. I na tym filmy akcji z lat 90. mocno cierpiały.

$karbówka napisa/a:

Luka szkolił krótko Yoda, coś tam liznął w książce "Dziedzic Jedi", gdzie sparował z posiadaczką miecza itp.


Yoda szkolił Luke'a z posługiwania się Mocą i z teorii o Mocy, ale nie szkolił go z mieczem świetlnym. A przynajmniej tego nie widzieliśmy. Nie czytałem książki "Dziedzic Jedi", nawet nie wiedziałem, że jest taka. Ale mówimy o filmach, i to one się tu liczą, jeśli chodzi o doświadczenie bohaterów tych filmów.

philosophus napisa/a:

Wersji 77 nie wychwalam dlatego że jest lepsza od 97, tylko że inna od tego do czego przywykliśmy.


Co masz na myśli?
"Nowa nadzieja" (wersja z 1977) jest pierwszym "kosmicznym" filmem, jaki widziałem w życiu, i drugim aktorskim filmem fantasy (po "Ciemnym krysztale"), jaki widziałem w życiu. To właśnie na tych filmach się wychowałem. Na filmach z praktycznymi efektami specjalnymi. Gdy byłem dzieckiem i poznawałem Gwiezdne Wojny, na szczęście jeszcze nie istniała żadna "edycja specjalna". Do momentu obejrzenia "Parku Jurajskiego" moim jedynym kontaktem z CGI było "wspomaganie" komputerowe animowanych filmów Disneya, jak "Mała syrenka", "Piękna i Bestia", "Aladyn" i "Król Lew" - filmów częściowo ręcznie rysowanych, a częściowo animowanych komputerowo. A także filmy Pixara jak "Toy Story". Dopiero później przyszły edycje specjalne Star Wars.

Odnośnie Bazy Starkiller: w sumie już lepszy byłby Generator Cienia Masy, albo coś podobnego - przynajmniej było to coś innego niż Gwiazda Śmierci...
 

philosophus  

Pogromca postów


Doczy: 07 Lut 2013

   

Wysany: 2016-09-29, 00:37   

Tigranes napisa/a:

Pierścienie rozbłysku dodane przy eksplozjach Alderaana i Gwiazdy Śmierci - po co to? Co to daje? Co to poprawia?



Moim zdaniem poprawia. Zepsuli dopiero w wersji 2004 gdzie niebieski wybuch został zastąpiony czerwonym CGI.

Tigranes napisa/a:

Z punktu widzenia widza, praktyczne efekty specjalne są bardziej namacalne. Widać, że na planie filmowym jest rzeczywisty obiekt albo człowiek, że aktor nie gada do pustej przestrzeni. Gdy tylko można, lepiej ubrać człowieka w kostium niż wygenerować postać komputerowo.



Tutaj wszystko zależy od realizacji.
Wprawdzie ja bezbłędnie rozpoznają najlepsze CGI, ale doskonałe CGI jest lepsze niż tandetny kostium.
Zwierzęta w wersji 97 były dobrze zrobione i tworzyły gwar w mieście, start Sokoła i parę innych scen też były dobre.
Nawalili w 2004 gdzie dużo obiektów CGI dali na pierwszy plan i było to kiczowate i tandetnie zrobione, jak np. występ u Jabby w części VI.
Smutne jest to, że reżyser który stworzył THX 1138, w czasie kiedy już był niezależny finansowo, zniszczył komercją nowe GW i zabrał się do psucia starych.
Nie wiem co on robił między tymi filmami przez te wszystkie lata, ale trudno mi nie podejrzewać że robił to samo co "muzyk" Jarre, który zamiast się uczyć, rozwijać i komponować, chyba przez dekady przepijał talent i raz na 10 lat wydawał coraz gorsze płyty...

Tigranes napisa/a:

Z punktu widzenia widza, praktyczne efekty specjalne są bardziej namacalne. Widać, że na planie filmowym jest rzeczywisty obiekt albo człowiek, że aktor nie gada do pustej przestrzeni. Gdy tylko można, lepiej ubrać człowieka w kostium niż wygenerować postać komputerowo.



W wielu przypadkach na pewno masz rację, poza tym ważne jest nie tylko to jak dobrym jest rzemieślnikiem człowiek o practical effects czy od CGI, ale także jak dobrym artystą... Fizyczna charakteryzacja uszkodzeń terminatora była lepsza, straszniejsza w części I i II. Shin Godzilla też pokazuje że nawet gumowe kostiumy mogą być bardzo przekonujące i wyglądać lepiej niż drogie CGI.

Tigranes napisa/a:

. A jednak widzowie kapnęli się. I na tym filmy akcji z lat 90. mocno cierpiały.



Żeby tylko na tym... Niemniej pamiętajmy że wtedy był szał na CGI i nawet nierealistyczne ujęcia to było coś świeżego, więc na podobnej zasadzie to można się przyczepić że jak kręcili Pana Wołodyjowskiego, to zamiast podstawić kaskadera, pofilmować z tyłu, podziałać zmianami ujęć, postawili po prostu Łomnickiego który po upadku z konia miał połamane żebra i kazali mu walczyć z Janczarem, to i walka wyszła do kitu bo Łomnicki był w tak złym stanie że wówczas ledwie chodził i ruszał ręką.

Tigranes napisa/a:

Co masz na myśli?



To że każda dekada ma swój styl operowania kamerą, animacji, czy swoje charakterystyczne sample dźwiękowe których się w danym okresie używało bo taka a nie inna biblioteka dźwięków była pod ręką.
W wersji 77 bitwy kosmiczne są bardziej statyczne, efekty świetlne to po części sprawka np. stroboskopów, a nie CGI, i sample dźwiękowe też są trochę inne. To nadaje filmowi ogółem inną estetykę, z perspektywy dzisiejszego widza może ona paradoksalnie być ciekawsza.

Tigranes napisa/a:

"wspomaganie" komputerowe animowanych filmów Disneya, jak "Mała syrenka", "Piękna i Bestia", "Aladyn" i "Król Lew" - filmów częściowo ręcznie rysowanych, a częściowo animowanych komputerowo.



Tak nawiasem mówiąc to początki komputerów w komercyjnych animacjach sięgają chyba lat 80tych gdzie na masową skalę używano komputerów do nadawania kolorów rysunkom do filmów tradycyjnie animowanych. Od tego czasu mamy jednolitą fakturę postaci w tych filmach...
Patrząc na obecne animacje wyglądające na "tradycyjne" to one sprawiają wrażenie jakby były od deski do deski pisane w JavaScript.
_________________
"Jak można szanować kogoś, kto jest moralny tylko dlatego, że boi się kary ze strony potężnej istoty która cały czas go obserwuje?" - Richard Dawkins

Zlikwidować urzędy pracy i podatek dochodowy!
 

fenek  

Stały User


Doczy: 01 Cze 2016

   

Wysany: 2016-09-29, 09:08   

Pierwsze użycie komputerów w animacji to bodajże "Wielki mysi detektyw" z 1986.
 

Tigranes  

Hiper wymiatacz



Doczy: 09 Kwi 2012

Skd: wiesz?

   

Wysany: 2016-09-29, 10:36   

philosophus napisa/a:

Zwierzęta w wersji 97 były dobrze zrobione i tworzyły gwar w mieście,


Ale wyglądały nierealistycznie - było widać, że są wygenerowane komputerowo i że tak naprawdę nie ma ich na planie filmowym. Sceny z nimi oglądało się jak gry komputerowe. Tak samo większość akcji w NT ogląda się jak gry komputerowe. Np. Anakin i Padme jeżdżące na tych dziwnych stworach na Naboo czy pogoń Obi-Wana za Grievousem - czy ktokolwiek powie, że to wyglądało naturalnie i namacalnie?

Cytat:

Nawalili w 2004 gdzie dużo obiektów CGI dali na pierwszy plan i było to kiczowate i tandetnie zrobione, jak np. występ u Jabby w części VI.


Fakt, to była jedna z najbardziej zbędnych zmian w filmach.

Osobiście zdecydowanie wolę styl, estetykę i sample dźwiękowe z lat 70. i wczesnych 80.

BTW, jednym z moich ulubionych filmów fantasy, oprócz tych już wymienionych przedtem, jest "Narzeczona dla księcia". Taki trochę pastisz, a trochę własnego uroku. Tytuł jest mało adekwatny do treści, ale polecam. Znasz?

Cytat:

trudno mi nie podejrzewać że robił to samo co "muzyk" Jarre, który zamiast się uczyć, rozwijać i komponować, chyba przez dekady przepijał talent i raz na 10 lat wydawał coraz gorsze płyty...


Trafne porównanie - w latach 70. Jarre tworzył naprawdę ciekawą muzykę, z nastrojem i klimatem. Zwłaszcza "Oxygene 2" i "Oxygene 4" to moje ulubione jego utwory. Ale jego późniejsza twórczość to w większości tandetne, komercyjne merde.

fenek napisa/a:

Pierwsze użycie komputerów w animacji to bodajże "Wielki mysi detektyw" z 1986.


Pierwsze użycie było w filmie "Taran i magiczny kocioł" z 1985.
 

$karbówka  

VIP

Najwyższy Autorytet



Doczy: 08 Pa 2013

   

Wysany: 2016-09-29, 12:18   

Heh...widzę, że panowie, podchodzą już do analizy jak krytycy-filmoznawcy.
Dla mnie to, aż takiego znaczenia czy wybuch jest czerwony czy niebieski, nie ma - bardziej patrzę czy było ciekawie, fabuła, walki, postacie ipt.
Strona techniczna (czy metody jakimi kręcono film, czy używali tych stroboskopów, green boxów) przyznam nigdy nie była dla mnie osią dyskusji.
A najprawdopodobniej nie znam się na tym.
Ot jestem raczej "casualowym" fanem niż filmoznawcą.

Zamiast:
"Za taką historię płaciłem jako dzieciak w 1997 roku, gdy wypuszczono ulepszoną edycję Nowej Nadziei do kin."

powinienem chyba napisać:

"Za taką historię płaciłem jako dzieciak w 1997 roku, gdy wypuszczono specjalną edycję Nowej Nadziei do kin."

:-D
 

philosophus  

Pogromca postów


Doczy: 07 Lut 2013

   

Wysany: 2016-09-29, 15:20   

Tigranes napisa/a:

BTW, jednym z moich ulubionych filmów fantasy, oprócz tych już wymienionych przedtem, jest "Narzeczona dla księcia". Taki trochę pastisz, a trochę własnego uroku. Tytuł jest mało adekwatny do treści, ale polecam. Znasz?



Znam ale nie oglądałem, w ogóle mało oglądam filmów i nie przepadam za filmami.
W ogóle uważam że najbardziej treściwe filmy to przerost formy nad treścią, a i o dobrą treść trudno.

$karbówka napisa/a:

Heh...widzę, że panowie, podchodzą już do analizy jak krytycy-filmoznawcy.



Nie sądzę żebym choć w procencie dorównywał profesjonalnemu filzmoznawcy, ale jeżeli mówimy o krytykach pracujących w zawodzie to bym ich posłał na roboty do firmy kurierskiej, banda amatorów, hochsztaplerów i spekulantów.

[ Dodano: 2016-11-27, 22:58 ]
Obejrzałem sobie na HBO "The Force Awakens".

Z gatunku odgrzewanych kotletów, scenariusz miał chyba mniej wpadek i nonsensów (jak na uniwersum Gwiednych Wojen), niż np. "Terminator Genisys", ale oglądało się to z mniejszymi emocjami.

Ogólnie fajna widowskowa bajka, gdzie element czarodziejski odgrywa już miażdżąco większą rolę niż jakakolwiek technika (moc, a statki kosmiczne, roboty etc.).

Niemniej jak planowali atak na bazę Starkiller, to trudno było mi pozbyć się wrażenia że to nawet było zagrane tak, jakby w teatrze tuż przed aktem aktorzy powiedzieli sobie: no dobra, gramy ten sam numer 1056 raz. :-D

Z całego filmu chyba najbardziej podobała mi się postać Reyi. Nie dlatego że jest taka super-potężna jak na kogoś kto nie przeszedł żadnego przeszkolenia, tylko ze względu na charakter i mimikę.
_________________
"Jak można szanować kogoś, kto jest moralny tylko dlatego, że boi się kary ze strony potężnej istoty która cały czas go obserwuje?" - Richard Dawkins

Zlikwidować urzędy pracy i podatek dochodowy!
 

$karbówka  

VIP

Najwyższy Autorytet



Doczy: 08 Pa 2013

   

Wysany: 2016-11-28, 17:58   

Idziesz, na "Rogue One" Philo? :]
 

philosophus  

Pogromca postów


Doczy: 07 Lut 2013

   

Wysany: 2016-11-28, 20:35   

To film samodzielny, bez postaci Reyi, więc wątpię żeby Daisy Riley była na prapremierze.
Poczekam na Star Wars VIII.
_________________
"Jak można szanować kogoś, kto jest moralny tylko dlatego, że boi się kary ze strony potężnej istoty która cały czas go obserwuje?" - Richard Dawkins

Zlikwidować urzędy pracy i podatek dochodowy!
 

$karbówka  

VIP

Najwyższy Autorytet



Doczy: 08 Pa 2013

   

Wysany: 2016-11-28, 21:26   

Ta z Rogue One ma 33 lata, ale mnie się bardziej podoba.
A ty widzę celujesz w zasadę "-20" - i zamiast na film, to idziesz pooglądać młode dupy?
Biedna Daisy... przecież to jeszcze dziecko :-D
Opanuj się!
 

philosophus  

Pogromca postów


Doczy: 07 Lut 2013

   

Wysany: 2016-11-28, 22:49   

20+, i kto by patrzył na d... przy takiej uroczej buźce, chyba jakiś psychopata.
Jest coś takiego jak marzenie ściętej głowy. Jak wiedzą ci, którzy już trochę przeżyli, marzenia przeważnie się NIE spełniają, więc koniec końców pozostają tylko one, o ile nie należysz do tych nielicznych którzy mieli farta pracować jako stolarz w odpowiednim miejscu. Trafiasz do hitu takiego jak Star Wars z 1977 roku, i po drugiej (piątej) części, stajesz się właściwie wolnym człowiekiem.
Prywatnej wyspy może jeszcze nie kupisz, ale zrobić ze swoim życiem możesz co chcesz, w przeciwieństwie do większości.
_________________
"Jak można szanować kogoś, kto jest moralny tylko dlatego, że boi się kary ze strony potężnej istoty która cały czas go obserwuje?" - Richard Dawkins

Zlikwidować urzędy pracy i podatek dochodowy!
 

Forum modzieowe e-Mlodzi.com