Poradźcie mi..albo nie wiem, olśnijcie, bo sama chyba tego nigdy nie zrobię.
Od kilku ładnych miesiecy spotykam się z pewnym chłopakiem. On do mnie zagadał i tak jakos wyszło..jedna kawa, druga..potem piwo/wino..i więcej alkoholu, ale i więcej spotkań :).
Spotykamy się..ale nie jesteśmy razem. I tu zaczynają się schody. Świetnie się dogadujemy, spedzamy super razem czas. Całujemy i wszystko inne też. Poza seksem. W sumie do tego jest bliżej niż dalej, ale jeszcze nie zaliczyliśmy ostatniego etapu. Tylko, że ja go w ogóle nie rozumiem. Czy Panowie i Panie spotykalibyście się z kimś tak długo dla zabawy..? Czy zabawa jest warta tyle zachodu? Z drugiej strony, gdzies tam między jednym a drugim gorącym spotkaniem rzucił mi, że nic między nami nie będzie..no ale..sama już nie wiem.
Nawet nie potrafię określić w jakiej sytuacji jestem. Jak to rozegrać. Ja się odzywam, on się odzywa. Spotykamy się, ale każde z nas prowadzi jakieś zupełnie różne życie. Osobno.