Jeszcze przypomniało mi się jak umarł mój dziadek. Miałam wtedy z 4 lata. Mieszkamy razem z babcią (Wtedy jeszcze z dziadkiem). Rodzice i babcia mieli jechać z dziadkiem na USG, bo go strasznie brzuch bolał więc postanowiłam się zabrać z nimi. Siedzieliśmy w aucie i czekaliśmy na babcię z dziadkiem a tu nagle babcia wybiegła i powiedziała, że dziadek wymiotuje krwią. Mama pobiegła a tata wezwał pogotowie. Było zamieszanie, ja w domu. Nie chciałam iść do babci, bo to byłby straszny widok dla mnie. Dziadek umarł. Reanimowali go ale się nie udało.
Tak sobie myślę, że nie zdawałam sobie do końca z tego sprawy, że ktoś bliski mi umarł, bo jeszcze później byłam w stanie się śmiać i oglądać telewizję.
Jeszcze byłam świadkiem jak przyjechało pogotowie do mojej prababci, która umierała. I w ogóle tego zamieszania...
A bezpośrednio czyjeś śmierci nie widziałam. I nie chcę.
_________________
"Chętna zakończyć swoje życie, nie zaznawszy dorosłości - szepnął jakby do siebie. - Chętna uczynić z młodości zmierzch swojego życia. Gotowa wyrzec się wszystkiego"