Zrobiłem coś totalnie głupiego i egoistycznego... Od kilku miesięcy miałem świetny kontakt z koleżanką, to było coś więcej niż przyjaźń i byłem przekonany,że to uczucie jest odwzajemnione... Zaprosiłem ją na Sylwestra, bawiliśmy się cudownie aż do nieszczęsnej północy gdzie pocałowem ją. Była zaskoczona na tyle,że później w totalnej ciszy wracaliśmy do domu jakieś 15 minut. Na sam koniec powiedziała tylko "Za szybko" przytuliła mnie i poszła do koleżanki nocować. Widać było po niej,że cholernie ją zraniłem. Czuję się teraz z tym tak mega źle. Straciłem chęć do życia, nie chce jej stracić a wydaje mi się,że właśnie to się stało... Miał ktoś może podobną sytuację? Potrzebuję opinii, rozmowy cokolwiek,bo w środku jestem wrakiem...