Siema. Ogólnie to wczoraj miałem urodziny, czyli dobrą okazję by sprawdzić w jakim stopniu jestem ważny dla moich przyjaciół i znajomych. Jako odnośnik potraktowałem facebooka. Powiedzieć że się zawiodłem to nic nie powiedzieć. Ledwie trzy osoby złożyły mi życzenia(!) + kilku bliższych znajomych napisało prywatnie. Niby to pierdoła, może moda na życzenia się już skończyła ale zrobiło mi się strasznie smutno. To nie są czasy gdy trzeba zapisywać w kalendarzu takie wydarzenia, sam facebook wyraźnie informuje o tym... nie mówie już o jakiś randomowych typach którzy wypełniają tylko miejsce ale o rzeszy conajmniej kilkunastu-kilkudziesięciu osób - znajomych z imprez, ze szkoły czy pracy, czyli o ludziach których widywałem w miarę regularnie w przeciągu ostatniego roku. Wcześniej byłem bardzo lubiany, nazywali mnie królem melanżu, a praktycznie każda nowo poznana dziewczyna była mną oczarowana. Ostatnie kilka miesięcy było dla mnie trudne,zbankrutowałem i musiałem porzucić studia by pracować w dwóch pracach 7 dni w tygodniu, w wypadku zginął mój 9 letni brat, ostatnio była praca i studia zaoczne w weekendy, a przed paroma dniami zmarła mi babcia. Dlatego ta obojętność bardzo mnie zabolała. Zawsze gdy ktoś miał urodziny, pisałem mu na tablicy chociaż głupie "100 lat", do bliższych mi osób pisałem indywidualnie lub składałem osobiście. Kim dla nich jestem skoro niechciało im się poświęcić 10 sekund by wyklepać parę liter na klawiaturze ? Poprostu nie ogarniam tego jak można było mnie w ten sposób potraktować i to na tak dużą skalę.