Ciężko doceniać kreatywność i pomysłowość kogoś, kogo filmy działają ci na zgryz.
Pozwól, że nie zgodzę się z tobą, że SS to gniot. Nie jestem emo i baaardzo daleko mi do niego. Do plebsu umysłowego także bym siebie nie zaliczył, co nie oznacza, ze przepełnia mnie wiara o wyższości nad innymi... To, że głównym bohaterem jest emo chłopak ( których sympatią nie darzę ), a film skupia się na jego emocjonalnych problemach nie znaczy, ze do takich ludzi jest kierowny. Skąd w ogóle tak pomysł ( śmieje się w duchu ).
Nie wiem jak reszta odbiera ten film, ale jak dla mnie po pierwsze jest on drogowskazem dla rodziców w jaki sposób NIE "pomagać" swoim dzieciom. Po drugie, że coś tak zwyczajnego jak odmienna orientacja seksualna potrafi zniszczyć człowiekowi życie i po trzecie, że internetowi Guru, których dziś pełno w sieci i na czatach, często mają większe problemy od ludzi, którym "Pomagają".
Jak dla mnie największym dramatem tego filmu jest podejście jego rodziców do zaistniałego problemu.
P.S.
Z tym porównaniem to ci trochę nie wyszło bo obie te "gwiazdeczki" to plastikowe kur******, które nie mają nic wspólnego z muzyką, a tym bardziej sztuką.