A mnie się wydaje, że podchodzicie do tego zbyt poważnie.
Albo to ja źle zrozumiałam temat?
W każdym razie, oczywiście trudno tutaj mówić o miłości, ale nad tym chyba nie muszę się tak rozwodzić... wiadome, mam nadzieję.
Ale przecież często się zdarza, że w książce jest bohater, który bardzo przypada nam do gustu i może się podobać. (; Dlaczego od razu mówicie, że osoba 'zauroczona' (za mocne słowo) w książkowym bohaterze żyje w nierealnym świecie itd.? Chyba każdy ma na tyle rozumu, by rozróżnić rzeczywistość od fikcji...? Cóż, w każdym razie nie wszyscy popadają w taką skrajność jak piszczące fanki E. Cullena... ._. Niezły sobie przykład wybraliście, nie ma co.