Zgadzam sie z kolezanka wyzej. Ja tez bylem w dwujezycznej klasie w gimnazjum, tez w najlepszym w Warszawie, przynajmniej wedlug mnie, ale co do rekrutacji tam, nie jestem pewien czy w ogole mialem najmniejszy problem by sie tam dostac. Mnie chyba nawet normalna rekrutacja nie obowiazywala, bo nie dosc ze zadnych sprawdzajacych testow nie przeszedlem, mimo ze bylem spoza okregu, to sie nawet nie stawilem w tej szkole zarejestrowac. Coz..
Ale w kazdym razie nie przepchneli idioty, bo bylem n.1 w podstawowce prawie do niej nie chodzac. Warto dodac, nie otwarlem w domu, w czasach podstawowki ksiazki absolutnie nigdy.
Co do sprawdzianu kompetencji, coz, ja nawet nie wiem czy kiedykolwiek jakis pisalem... wiec co do wynikow nie mam pojecia. W każdym razie, sytuację najlepiej skomentuje wypowiedź jednej z moich nauczycielek z tamtych lat... "nie chodzi do szkoły... bimba sobie na całe życie...".
Aż doszło do tego, że skończyłem gimnazjum wciąż jako najlepszy, dostając się do najlepszego międzynarodowego liceum. Na teście kończącym gimnazjum miałem kolejno 100, 100, 95, 92, 86, 76. Jak widać fajerwerki nie trysnęły, ale czuć stabilizację. Na tym prześlizgnąłbym się gdziekolwiek, bo nadrabiały u mnie ocenki. Punktowali tylko dwa przedmioty, z obydwu miałem 5. Dało się lepiej? Nie wiem. W każdym razie jak dzisiaj patrzę na te gimnazjalne testy kompetencji i porównuję to z licealnym/maturalnym materiałem, już nie mówiąc o akademickim/na olimpiadę... cóż, pestka.
Więc, OPie, skupiaj się na tym co cię kręci w szkole, nie jakichś głupich ocenach, bo nie w tym tkwi rzecz. Czy ty tam masz same szóstki czy same czwórki, liceum to zweryfikuje, nawet nie gimnazjum. Więc ucz się w swojej profesji tego co lubisz, a gimnazjum? Phew, dostaniesz się bez problemu. Do jakiegokolwiek byś nie szedł. Nie ma szans byś się nie dostał. To tyle.