Cześć mam na imię Wojtek, mam 20 lat, mieszkam we Wrocławiu. Pochodzę z normalnego domu, mam normalną rodzinę, nie mam żadnej poważnej choroby, nie jestem jakiś szpetny, mam jakichś tam znajomych a mimo to czuje się najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Odkąd pamiętam towarzyszy mojemu życiu nieustanny niepokój, tak jak bym po pijaku napluł swojej matce w twarz i wstając rano poczuł ogromne poczucie winy, odczuwam takie coś non stop mimo że nic nie zrobiłem! Męczy mnie to potwornie, czasami staje pod ścianą i uderzam w nią głową, po prostu coś mi się popierdoliło w mojej głowie, neurony nie są poukładane tak jak powinny. Nie ważne, to tylko jeden z czynników.
Lubie pić alkohol, między innymi dlatego że łagodzi powyższy efekt, jestem wtedy otwarty na nowe znajomości i staje się w miarę znośny a nawet da się ze mną rozmawiać i mnie polubić. Ale tylko gdy jestem ***** bo na trzeźwo nie potrafię rozmawiać z nikim kogo nie znam. Biorę też narkotyki ale nie jestem od nich uzależniony, mdma/lsd/kodeine ale na prawdę bardzo rzadko. Też wszystko po to by poczuć cokolwiek, poczuć się chociaż na ten moment szczęśliwy. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem naprawdę szczęśliwy i wstałem z łóżka bez tego ***** uczucia które mnie niszczy. Jedząc obiad który mi "fizycznie" smakuje nie czuje nic, tak na prawdę nic mi nie smakuje, nie cieszy mnie poranek, nowa praca, niespodziewany dzień wolny, czy pocałunek pięknej dziewczyny.
Jestem osobą która dużo myśli o życiu, zgłębiam się nad każdym jego aspektem i czuję że to może być jeden z moich problemów, uważam że nie da się być szczęśliwym będą świadomym świata który nas otacza. Kiedyś interesowałem się wiarą, studiowałem biblię, miałem wtedy wrażenie że tylko Bóg może mi pomóc bo jest on w końcu wszechmogący, kułem cytaty na pamięć, wytatuowałem sobie samodzielnie igłą do szycia i tuszem kreślarskim krzyż na swojej nodze, zapisywałem w zeszycie różne swoje przemyślenia które i tak potem szły w pizdu bo nigdy ich nie przeczytałem. Czasami upijam się sam a wtedy zapisuję swoje "mądrości" tak jakby sam do siebie trzeźwego i odczytuje je kiedy już wytrzeźwieje.
Jestem odważny, trzy lata temu miałem dość i postanowiłem samotnie wyjechać autostopem nad nasze morze. Nie było mnie w domu kilka dni, spałem po krzakach, piłem, popłynąłem z rybakami łowić ryby pod Danię. Kiedy wypłynąłem w morze chyba przez chwilę poczułem się szczęśliwy, oczywiście czar prysł kiedy zacząłem bełtać na lewo i na prawo. Rok po ten wycieczce chciałem zrobić krok dalej, wyjechać już na zawsze, matka w drzwiach zatrzymywała mnie bym nie jechał. Wyszedłem z domu sam, po tygodniu dotarłem do Barcelony, widziałem wiele miejsc, Byłem w Niemczech, Austrii, Włoszech, Francji no i Hiszpanii oczywiście. Chciałem dojechać na Gibraltar żeby stamtąd popłynąć za ocean... nie udało mi się, w Barcelonie zostałem okradziony śpiąc w parku, zabrali mi wszystko, całe pieniądze jakie posiadałem razem ze wszystkimi rzeczami, zostałem w krótkiej koszulce, szortach i trampkach, po tygodniu wróciłem do domu. Nic mi to nie dało, niektórzy marzą o rzeczach które robiłem a mnie to nie jara. Przed kolegami mówię że po prostu kocham przygody i to była tylko wycieczka, ale to był akt rozpaczy.
Mam też pewnego rodzaju konflikty z prawem, okradałem stacje benzynowe z browarów, mało tego, często robiłem to nawet wtedy kiedy miałem pieniądze, dużo pieniędzy (początek miesiąca), robiłem to dla samej adrenaliny, czułem że żyje, raz wylądowałem na izbie wytrzeźwień, raz siedziałem 40h na dołku. Włamywałem się nocą z moim kolegą do zoo, też dla samego faktu złamania prawa, mogłem kupić bilet mi i koledze...
W relacjach z dziewczynami jestem okropny, mimo że nie wyglÄ…dam najgorzej (czÄ™sto siÄ™ zdarza, że dziewczyny same mnie zaczepiajÄ… w klubach) nie potrafiÄ™ wykorzystać nawet tak prostej rzeczy i utrzymać znajomość, gdy jestem pijany albo naćpany to nie mam z tym wiÄ™kszego problemu. Ale gdy chce siÄ™ spotkać na nastÄ™pny dzieÅ„, zatyka mnie, nie potrafiÄ™ powiedzieć nic ciekawego, boje siÄ™ poniżenia i nigdy nic mi nie wyszÅ‚o, nigdy nie miaÅ‚em dziewczyny. Nawet koleżanka której siÄ™ podobaÅ‚em po jakimÅ› czasie zerwaÅ‚a ze mnÄ… kontakt. Brak drugiej osoby też zaczyna być powoli mÄ™czÄ…cy. Nie mam żadnych planów, nie zależy mi na niczym, nie chce mieć drogiego samochodu, domu czy czegokolwiek. Zaczynam powoli myÅ›leć o Å›mierci, nie zrobiÄ™ tego za bardzo siÄ™ bojÄ™ i liczÄ™ na to że kiedyÅ› coÅ› siÄ™ w moim życiu zmieni. Przeraża mnie rutyna, czasami mam nieuzasadnione ataki lÄ™ku, po dragach mam halucynacje. Psycholog pier****‚ mi gÅ‚upoty o tym żebym znalazÅ‚ hobby, no k***a genialne. Psychiatra że jestem Borderline i powinienem Å‚ykać jakieÅ› gówno, kupiÅ‚em raz, wziÄ…Å‚em to podziÄ™kowaÅ‚em. Równie dobrze mogÄ™ ćpać dragi...
Czytam książki mimo że nienawidzę ich czytać ale zmuszam się, żeby coś wymyślić, podręczniki do psychologii, książki filozoficzne. próbuję sam sobie pomóc, robię jakieś ***** notatki z których nic nie wynika. Do niczego nie mogę dotrzeć. Po prostu nienawidzę samego siebie, tego jak się zachowuje, nie chce mi się tak żyć. Chciałbym poznać kogoś podobnego do mnie, przynajmniej nie czułbym się z tym sam...