Hej,
Sprawa ma się następująco. Poznałam chłopaka, zaczęliśmy pisać, jedno potem drugie spotkanie ot niby zwykłe kumpelskie z nutą flirtu. Tak nic niezwykłego. Jednak na ostatnim spotkaniu u niego w mieszkaniu, za dużo wypiłam i zostałam na noc. Spędziliśmy bardzo miły wieczór i noc. Rano wyszłam.
Od tamtej pory wymieniliśmy tylko kilka wiadomości, czuję z jego strony chłód i irytacje.
I pewnie gdyby nie fakt, że on ma w sobie coś co mnie do niego ciągnie to bym odpuściła.
W tym całym zamieszaniu zapomniałam tej nocy zabrać sweter.
Teraz chcę go odzyskać. Napisałam. Umówiliśmy się, Kilka godzin przed napisał, że coś mu wypadło. Zadowolona nie byłam, zdarza się. Napisałam drugi raz. znowu to samo. Spotkanie odwołane. Co prawda zaproponował jakiś termin ale nierealny.
Zadzwoniłam, nie odebrał. Stwierdził, że jest na spotkaniu. Poprosiłam tylko by oddzwonił. Nie zrobił tego.
Rozumiem, że mnie olewa. I w sumie przestaje się łudzić, że kolega, który z początku był zaangażowany w znajomość teraz nie chce mnie widzieć.
Jednak chcę odzyskać ten sweter. Wkurza mnie wałkowanie tego tematu i cały czas narzucanie się.
Co powinnam zrobić by odzyskać swoją własność ? Jak do niego trafić ?
Czy jest nadzieja, że faktycznie nie miał czasu i swoje problemy przez to poczułam się olana?
I czy warto w ogóle próbować rozmawiać ?