Nigdy się w to nie bawiłem, ponieważ giełda nie obraca żadnym realnym towarem. Jest to zwykła gra, w której zwykły wybuch w kopalni na drugim końcu świata, potrafi spowodować zapaść. Wszystko zależy od miliona czynników, z czego połowa jest powymyślana na potrzeby giełdy samej w sobie.
O wiele lepiej jest inwestować w realny towar, taki jak złoto, czy też srebro.
Jeżeli jesteś bardzo dobry w karty, to możesz również spróbować grać w pokera na mikrostawkach.
Jak znasz się nieco na ekonomii, to można też pobawić się na rynku inwestycyjnym, z tym że wiesz, nigdy nie wiadomo który gracz przetrwa na rynku, a który wróci z torbami.
Masz też Lotto. Nie, nie mam na myśli kumulacji wielkiego lotka, bo tam szansa wygrania jest minimalna. Ale np. zdrapki. Kupujesz taką za 2 zł i możesz wygrać 20zł, a więc zdziesięciokrotnić wydatek. Pól masz 4, a więc szansa jest stała 25%. Są też inne loterie, w których można wygrać od 1.000 zł, do nawet 100.000 zł. Nie jest to duży pieniądz, ale jeśli potrafisz zainwestować tak, by się zwróciło, to warto spróbować. Raz na tydzień to niewielki wydatek w skali miesiąca, a może pozwolić szybko dodać zauważalną sumkę do portfela.
Ostatecznie zostaje Ci opcja dla całkowicie zielonych, czyli włożenie kasy do wielkiego worka, danie go jakiemuś sprawdzonemu bankowi i pozwolić obracać Twoją kasą, z czego dany stały procent zysku zleci na Twoje konto. Przy dobrej stopie procentowej, wkładając na konto 50.000 zł już możemy co miesiąc dostawać w miarę ładny grosz.