Mam nadzieję, że mi pomożecie. Uważam, że robię problem z niczego, ale jednak ten problem w mojej głowie istnieje, więc raczej jest ku temu jakiś powód... Jestem właśnie w pierwszej klasie liceum. Mam mały problem z klasą, nie tylko tą, w której aktualnie jestem ale i ze wszystkimi, w których byłam. Nigdy nie byłam nielubianą osobą, zawsze miałam ludzi wokół siebie, wartościowych przyjaciół jak i znajomych do pogadania. Na brak zainteresowania ze strony chłopaków też nie narzekam. Jestem kontaktowa, nie jestem nieśmiała. Myślę, że jeśli chodzi o ubiór też nie jest źle, mam styl. Lubię się też bawić, do pewnych granic. A piszę to tylko dlatego, że chciałam wam po krótce przedstawić siebie. Z nową klasą wszystko jest w porządku, dogaduję się ze wszystkimi. I mimo tego wszystkiego, zawsze kiedy jestem w jakiejś klasie nigdy nie czuję, że jestem jej częścią. Zawsze czuję się tak, jakbym stała z boku i obserwowała wszystkich. Rozmawiam z nimi, śmiejemy się razem, ludzie mnie lubią i ja ich również. Ale mimo wszystko nie czuję się nigdy swojsko, jakbym ciągle nie była właśnie tu, gdzie powinnam być. Jestem bardzo tolerancyjna, akceptuję ludzi takimi, jakimi są, a nie ze względu na to, jak wyglądają. W każdym bądź razie, nie uważam żeby brakowało mi którejś z cech człowieka z tej całej "elity" szkolnej. A mimo to nigdy w niej nie jestem. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest najważniejsza rzecz w życiu, żeby znać samych popularnych ludzi ale niestety, jesteśmy w takim a nie innym wieku, żyjemy w takim a nie innym świecie. Co więc robię nie tak, że nie umiem się zbliżyć do tych ludzi tak, jakbym tego chciała? Proszę, potrzebuję jakiejś obiektywnej opinii, bo moje myśli wariują. Chcę dobrze wspominać ten czas i nie zwracać uwagi na takie pierdoły, a one na prawdę potrafią uprzykrzyć życie.