No właśnie - KIM TAK W£A¦CIWIE BY£ JÓZEF PI£SUDSKI?
Trudno bowiem nawet sportretować tę postać, trudno zamknąć ją w jakieś ściśle ustalone ramy, gdyż wykracza poza nie i przełamuje wszelkie ograniczenia i bariery nie tylko swoich czasów i swojej epoki, lecz nawet czasów nam współczesnych. Piłsudski wykracza o lata świetlne poza tym co dzieje się wokół Nas dzisiaj - i to pomimo faktu że już go nie ma wśród żywych od prawie 80 lat. Na tym właśnie polega nieprzenikniony fenomen tego człowieka, bo trudno nawet nazwać Jego czyny, one wszystkie są zbyt wielkie na nasze wyobrażenie. Nie myślcie sobie jednak że piszę tę laurkę, jako symbol wdzięczności za lata trudów, wyrzeczeń i walki o Niepodległość Polski, oraz innych Jego działań - nie! Chodzi mi tutaj o zupełnie inny wymiar działalności Józefa Piłsudskiego, który bardzo często jest pomijany w oficjalnych biografiach lub opisach Jego osoby.
Mam tu na myśli umiejętność (lub wiedzę - trudno to nawet nazwać), na temat...przyszłych wydarzeń, i to z dokładnością do 99,9 %.
21 lutego 1914r. w sali paryskiego Towarzystwa Geograficznego, Józef Piłsudski wygłosił referat na temat zbliżającej się wojny europejskiej, w którym przedstawił...wynik wojny która jeszcze nie tylko nie wybuchła, ale w którą tak naprawdę niewielu w Europie wierzyło. Brzmiał on następująco - najpierw Niemcy i Austro-Węgrzy pobiją Rosję, a następnie koalicja anglo-francuska lub anglo-francusko-amerykańska (skąd wiedział że do wojny wejdą Stany Zjednoczone? - ciekawe pytanie), pobije Niemcy. Przedstawił tam również jasny i klarowny plan postępowania dla Polaków w nadchodzącej wojnie - najpierw idziemy z Niemcami i Austriakami przeciw Rosji, a potem...zmieniamy front i wspieramy koalicję mocarstw zachodnich. Piłsudski wiedział doskonale że zwycięstwo Niemiec w tej wojnie nie leży w interesie odradzającej się Polski - wręcz przeciwnie, stanowi tego odrodzenia wyraźną barierę. Niemcy byli potrzebni tylko do wypędzenia z kraju Rosjan, potem dalsza współpraca z nimi była już nie tylko niepożądana, ale wręcz szkodliwa i niebezpieczna.
Dał temu czytelny wyraz po ogłoszeniu Aktu 5 Listopada 1916r., gdzie cesarze Niemiec (Wilhelm II) i Austro-Węgier (Franciszek Józef I), proklamowali powstanie niepodległej Polski. Deklaracja była wynikiem rozpaczy, szczególnie dyplomacji niemieckiej. Liczono bowiem na to iż Rosja zgodzi się na zawieszenie broni i rozpoczęcie rozmów tyczących zawarcia separatystycznego pokoju na froncie wschodnim. Byłoby to bardzo na rękę Niemcom, pragnącym jak najszybciej przerzucić większość swych sił ze Wschodu na front zachodni, przeciw Francji i Anglii. Gdyby Rosja zgodziła się na podjęcie rozmów, wówczas Akt 5 Listopada nigdy nie ujrzałby światła dziennego. Najbardziej ubolewał nad tym faktem kanclerz Rzeszy Theobald von Bethmann-Hollweg, który doskonale zdawał sobie sprawę, że ofiarowanie Polsce niepodległości (w jakiejkolwiek, nawet szczątkowej formie) - może bardzo negatywnie odbić się na ruchach ludności w samej Rzeszy i doprowadzić do wzrostu separatystycznych dążeń Polaków (a nawet niektórych Prusaków), w Niemczech i ich żądań połączenia się w tym nowo utworzonym polskim tworem państwowym. "
To byłby koniec spójności państwa niemieckiego w obecnej formie" - jak stwierdził w piśmie przesłanym do cesarza.
Jednak w czasie wojny to nie politycy decydują lecz wojskowi - generalicja, gdyż to żołnierze przelewają swą krew i oddają życie. A nacisk niemieckich szefów sztabów (ze szczególnym uwzględnieniem gen. Ludendorffa i generała-gubernatora warszawskiego von Beselera), był coraz silniejszy. Chcieli bowiem jak najszybciej wygrać tę wojnę (jak każdy wódz), lecz brakowało im nowych rekrutów. Widząc boje Legionów Polskich na Wołyniu czy szczególnie pod Kostiuchnówką (4-6 Lipca 1916r.), byli pod ogromnym wrażeniem Polaków. Zauważono bowiem że żołnierz polski nie tylko potrafi się dobrze bić, lecz także zwyciężać. Takich żołnierzy potrzebowano, ale...należało im coś dać, coś za co chętnie zgodziliby się walczyć u boku Niemiec i Austrii - na przykład...własne państwo? Niemieccy politycy początkowo jednak stawiali temu opór, wreszcie musieli ulec i zarówno Auswärtiges Amt, jak i cały rząd, parlament z cesarzem na czele - wyraziły zgodę na ogłoszenie deklaracji polskiej niepodległości. Co ciekawe jednak - na dokumencie widnieją imiona cesarzy Niemiec i Austro-Węgier, jednak...to nie oni złożyli pod nim swoje podpisy. Uczynili to oficerowie - głównodowodzący armii niemieckiej i austro-węgierskiej.
Józef Piłsudski tak mówił do zwołanych przez siebie podkomendnych w warszawskim hoteli Bruhla, krótko po ogłoszeniu Aktu 5 Listopada:
"Nasza wspólna droga z Niemcami skończyła się. Rosja - nasz wspólny wróg w tej światowej wojnie, skończyła swoją rolę. Wspólny interes przestał istnieć (...) Niemcy ogłosili jakąś "niepodległość", by zjednać sobie naród polski, chcą by dał żołnierza do armii dowodzonej przez pana Beselera. Tymczasem chcieliby chociaż reprezentację tej przyszłej armii polskiej, część dawnych Legionów wsadzić do pociągów i wysłać na front zachodni, by pokazać światu, że Polacy są przeciw Francji i Anglii - przeciw Zachodowi (...) W interesie Niemców leży przede wszystkim pobicie aliantów, w naszym - by alianci pobili Niemców (...) Dlatego wy do tej armii polskiej nie pójdziecie"
Piłsudski doskonale rozumiał co się święci - wiedział że deklaracja niepodległości Polski jest tylko tymczasowym wybiegiem, wykalkulowanym na czas krótkoterminowy. Poza tym nie było pewności czy przetrwa on również wówczas, gdy Niemcy i Rosja zawrą pokój i gdy żołnierz polski przestanie być potrzebny? Polacy natomiast patrzyli hen w odległą przyszłość - i coraz otwarciej domagali się pełnej niepodległości. Dla Piłsudskiego było oczywiste że kolejność niemieckiego działania powinna być odwrotna od tej którą rozpoczęli. Najpierw państwa centralne powinny zaprezentować swoje jasne stanowiska co do niepodległości Polski (granice, terytorium, ustrój itd.), następnie musi powstać oficjalny rząd polski i dopiero wówczas pod jego komendą służyć mogą w wojsku Polacy. To polski rząd ma podejmować decyzję gdzie będą wysyłane w bój polskie oddziały. Natomiast Niemcy nie chcieli nic konkretnego powiedzieć o samych granicach, a co dopiero o suwerenności decyzji rządu polskiego.
Piłsudski mówił w 1916r.
"Gdyby mi w czasie wojny rząd mój nakazał czyścić buty, tobym to z całą nieumiejętnością czynił, gdyby kazał wstąpić do armii Syngalezów czy Botokudów, uczyniłbym to również bez wahania. Odwrotnie zaś - przy braku rządu własnego nie mogę nie dawać wyrazu w swym postępowaniu, że po to poszedłem na wojnę, by moja ojczyzna swój własny rząd miała"
Kolejną niesamowitością w postępowaniu Piłsudskiego, była chociażby Jego przemożna wręcz pewność że w Rosji wybuchnie rewolucja. Skąd miał taką pewność w 1914 i 1916, gdy oficjalnie to powiedział (w 1916r. stwierdził wręcz z pewną niecierpliwością w głosie: "
Rewolucja w Rosji mi się spóźnia"). Skąd On to wiedział?
A teraz mała ciekawostka - w tym samym 1916r. Roman Dmowski odbył rozmowę z jednym z przedstawicieli brytyjskich elit rządzących, który powiedział mu że wkrótce w Rosji wybuchnie rewolucja. Dmowski był zaskoczony - "
Co pan powie, jaka rewolucja, w Rosji? To chyba żart?" - miał się wyrazić ów człowiek, który dla wielu rodzimych narodowców uchodzi wprost za bożyszcze i niekwestionowane źródło zagadnień politycznych i geopolitycznych. Następnie Dmowski dodał iż każda taka próba rewolucji w tym kraju (do którego miłości wyzbywał się w wielkich bólach przez wszystkie lata I wojny, a mimo to do końca nie udało mu się otrząsnąć z "rosyjskiego zauroczenia"), zostałaby bardzo szybko stłumiona przez wojsko. Ów Brytyjczyk miał jednak stwierdzić: "
Rewolucja zacznie się właśnie w armii" - lecz Dmowski nie uwierzył mu wówczas.
Ciekawe też skąd ów pan wiedział o wybuchu rewolucji? Może stąd że Brytyjczycy wspierali finansowo rosyjskich komunistów, nim jeszcze ci zdobyli władzę w Rosji. Po co to robili? Dobre pytanie. Najprawdopodobniej...eksperymentowali. Tak, eksperymentowali - chcieli sprawdzić co się stanie gdy taka komunistyczna rewolucja (zapowiadana przez Marksa i Engelsa), wybuchnie. Ale - przecież nie zrobią tego eksperymentu w siebie w domu, to zbyt niebezpieczne. Należało więc wybrać jakiś kraj, na wpół dziki - gdzie swobodnie można było opisywać i sprawdzać swoje doświadczenia z tego eksperymentu. Z czasem jednak (bardzo szybko), eksperyment urwał się spod kontroli, wówczas trzeba było...znaleźć kraj który zagrodzi drogę rozprzestrzenieniu się tej choroby. To dlatego w 1920r. Wlk. Brytania pompowała w Polskę grube miliony funtów. Najwidoczniej doszli do wniosku że eksperyment się nie udał, należy więc stworzyć przeciwciała (ale oni walczyć nie zamierzali - zawsze wysługiwali się innymi).
Czy Piłsudski posiadał jakąś wiedzę na temat projektowanych przez zachodnią finansjerę kolejnych eksperymentów, czy był...wtajemniczony? Trudno powiedzieć, ale bez wątpienia Jego opinie dotyczące przyszłych wydarzeń, sprawdzały się po kilku miesiącach lub...kilku latach.
Dziś już na przykład wiadomo że zarówno Lenin jak i Hitler zostali wprowadzeni do władzy przez służby specjalne (Hitler na przykład wymordował wszystkich, którzy mieli wiedzę o jego homoseksualnych wybrykach, prokomunistycznych ciągotkach i masochistycznych oraz transseksualnych słabostkach, zaraz po zdobyciu władzy czasie Nocy Długich Noży w 1934r.), w ramach "eksperymentów", tworzonych wbrew chemicznej zasadzie: "
Pamiętaj chemiku młody, lej zawsze kwas do wody", lub "
Jeśli chcesz zachować urodę, lej zawsze kwas na wodę". Oni odwrotnie - lali wodę do kwasu (czytaj: finansowali degeneratów i wszelkiego typu wykolejeńców) i patrzyli co będzie!
Józef Piłsudski zawsze starał się wybiegać naprzeciw tym ruchom, które z początku wydawały się śmieszne i niepojęte. Na przykład gdy w 1919r. Brytyjczycy chcieli go przekonać do udzielenia pomocy Denikinowi (poprzez sir Hilforda Mackindera), podczas jego zwycięskiej ofensywy na Moskwę, Piłsudski stwierdził tylko: "
Już za późno, Denikin już przegrał". W 1928r. wysłał swego emisariusza, by skontaktował się z Hitlerem, lub kimś z szefostwa NSDAP, widząc wzrastającą popularność tej partii (choć wówczas jeszcze bardziej towarzyską niż polityczną - np. ludzie chadzali do kawiarni po to by obejrzeć jak przemawia "
pan Hitler". Wielu mężczyzn zapraszało swe kobiety na takie spotkania mówiąc: "
Chcesz się dziś rozerwać? choć ze mną do takiego a takiego klubu, dziś przemawia pan Hitler. Zabawa będzie przednia zobaczysz"). Chodziło o to, by w przypadku spodziewanego w przyszłości zwycięstwa politycznego NSDAP, nie dopuścić do zbliżenia Niemiec do Rosji (i to się udało - w 1933r. Hitler zerwał współpracę wojskowo-polityczną ze Związkiem Sowieckim, która istniała na dobre od 1926r. a w mniejszym stopniu od 1922r.).
Zresztą Piłsudski Hitlerowi nigdy nie ufał i już w 1933r. planował stworzyć koalicję polsko-francuską, która podjęłaby wspólną akcję prewencyjną i uderzyła na Niemcy. W tym celu w ramach święta 250 rocznicy wiktorii wiedeńskiej króla Jana III Sobieskiego, i wielkiej defilady kawalerii na krakowskich błoniach, pułki piechoty ze wschodnich ziem RP, zostały skierowane na Zachód. Wywiad niemiecki raportował Hitlerowi - "
Polacy mogą uderzyć lada dzień, nie jesteśmy gotowi do wojny", "
Polacy mogą dotrzeć do Berlina najpóźniej w przeciągu dwóch, trzech tygodni". Z wojny prewencyjnej nic jednak nie wyszło - Paryż odmówił podjęcia takiego działania, które uratowałoby nie tylko Europę, lecz doprowadziło do ocalenia milionów ludzkich istnień.
W 1934r. Piłsudski zawarł więc układ z Hitlerem i stwierdził: "
Kupiłem pięć lat pokoju". Skąd to wiedział? Piłsudski do dzisiaj pozostaje wielką i nieodgadniona tajemnicą, lecz cóż by się stało z Polską gdyby nigdy go nie było - aż strach pomyśleć.
Biskup Aleksander Kakowski powiedział w 1937r.
"Józef Piłsudski był wtedy jedynym człowiekiem danym przez Opatrzność, który mógł stać na czele odradzającej się Polski"
"Każdy z osobna na co dzień musi szukać w sobie zwycięstwa (...) wbrew zniewolonym małym ludziom, bądźmy dumni, by w Ojczyźnie co dumy nie znała - dumni być potrafili"
JÓZEF PI£SUDSKI
NAJDUMNIEJSZA ZE WSZYSTKICH POLSKICH PIE¦NI
http://youtu.be/_k24j4F2o9w