Pierwsze co mi przychodzi do głowy to "Dzieci z Bullerbyn" ale też "Ania z Zielonego Wzgórza" "O psie który jeździł koleją"(strasznie przeżyłam zakończenie tej książki), "Pollyanna" "Doktor Dollitle" "Plastusiowy pamiętnik" "Magiczne drzewo" taką serię "Różowe baletki" i baardzo wiele innych. To też zależy o jaki okres dzieciństwa chodzi. Moja mama też czytała mi bardzo dużo jako jeszcze calkiem małej dziewczynce. Te wszystkie bajki Brzechwy i Tuwima w tych małych tekturowych książeczkach z obrazkami... Dużo też słuchałam audiobooków, wtedy jeszcze na kasetach (nie wiem czy ktoś to jeszcze kojarzy). Czytałam nawet encyklopedie, które znalażłam gdzieś w domu. Ja kochałam czytać i pochłaniałam książki.
Dalej kocham, ale teraz już niezbyt mam czas na nie, raczej zagłębiam się w podręcznikach...:)