Jak już wspominałam w innym temacie - jestem wymagającym czytelnikiem.
Owszem, "Achaję" czy "Toy wars" Ziemiańskiego czytało się fajnie, bo poczucie humoru fajne a i język lekki, ale zdecydowanie nie jest to literatura wysokich lotów (i ta jazda konno w mini i bez majtek... XD).
Podobnie z Pilipiukiem, chociaż sam Największy Grafoman się do tego przyznaje i odnoszę wrażenie, że świetnie się bawi pisząc.
Lubię prozę C.J. Cherryh, bo babka tworzy logicznie skonstruowany świat, który trzyma się kupy i działa, za to samo uwielbiam Brzezińską - chociaż u rodaczki świat jest tak kolosalny, że to on manipuluje bohaterami a nie odwrotnie.
Nie przepadam za prozą Sapkowskiego. Zrobił wiele dla polskiej fantastyki, ale Wiedźmińska Saga w moich oczach to niewypał i strzał w stopę, bo za długo ciągnęło się na samej antybaśni. Sprawdzało się to w opowiadaniach, ale cykl powieści to jednak zły pomysł *tya, pewnie pogonią mi tu kota*
Mam wstydliwą słabość do powieści Mercedes Lackey - ona właściwie nie umie niczego poza doskonałą manipulacją emocjami czytelnika, przez co czyta się świetnie - i do cyklu Dragonlance (Raistlin!).
_________________
TIGER, tiger, burning bright
In the forests of the night,
What immortal hand or eye
Could frame thy fearful symmetry?