Moim zdaniem szarpanie się na własne mieszkanie bez skończonej szkoły i bez dobrze płatnej pracy z umową na czas nieokreślony, to zaciskanie sobie pętli na szyi. Albo masz wkład własny i dobierasz kredyt, albo sprzedajesz swoje stare mieszkanie, pole, działkę rekreacyjną, dom czy samochód i masz część pieniędzy na nowe lokum, resztę - wiadomo - dobierasz z banku. Nie rozumiem ludzi, którzy wkopują się na całe życie w kredyty i połowę pieniędzy płacą co miesiąc do banku. Nie boicie się? W życiu różnie bywa.
Koleżanka mając wkład własny kupiła duże, 3-pokojowe mieszkanie na Grzegórzkach na osiedlu Art-City. Mieszkanie jest piękne i praktycznie w ścisłym centrum.
Ja z kolei jestem z tych, którzy wolą swój dom. Buduję dom już czwarty rok i końca nie widać. Ale nie mam kredytu!