Damn, wszystko fajnie, ale mam kilka uwag:
1) dlaczego nie chcesz i/lub nie potrafisz odróżnić dawania klapsów od
napierdalania po dupie, bicia i znęcania fizycznego? To naprawdę dla Ciebie to samo? Nędza!
2) na jakiej podstawie twierdzisz, że moi rodzice
nie mieli na tyle fantazji ani szacunku do mnie aby spróbować mi coś przekazać innym narzędziem niż siłą? Czy gdziekolwiek napisałem, że moje wychowanie polegało tylko i wyłącznie na karach cielesnych? Wskazałem jedynie, że są sytuacje, kiedy taka reakcja jest niezbędna i pomaga w zakodowaniu w głowie dziecka co mu wolno, a czego nie. Jako ciekawostkę dodam, że będąc 6-letnim kajtkiem, śmiałem się, że "dupa nie szklanka i się nie potłucze". Strasznie mnie maltretowali najwyraźniej...
3) manipulowanie dzieckiem za pomocą strachu? Bardzo nie lubię, gdy ktoś tworzy złą ideologię przy oczywistych argumentach. Proponuję zapoznanie się wpierw z pojęciem "manipulacja" przed stosowaniem go. Manipulacja jest wpływaniem na postępowanie innych osób dla osiągnięcia
własnych korzyści i nie ma absolutnie nic wspólnego z wychowaniem. Coś Ci tu najwyraźniej nie wyszło.
4) porównanie dania klapsa w tyłek, uderzenia twarz i urażenia dziecka psychicznie wyzwiskami z dostaniem 1 ze sprawdzianu bez względu na liczbę punktów? Serio? Patrz: punkt 1.
5) i kolejne co najmniej dziwne porównanie: co ma karcenie dziecka klapsem do bicia żony = damskiego boksu? No coś tu nie gra, delikatnie mówiąc. Patologia w rodzinie rzeczywiście bardzo silnie wpływa na psychikę dziecka i jego zachowanie w codziennym życiu, choćby w relacjach z rówieśnikami (agresja i nie tylko). Ale jak definiujemy tę patologię? Moim zdaniem to sytuacja, kiedy dziecko dzień w dzień (nierzadko też w nocy) jest świadkiem wszechobecnego alkoholu, awantur, przemocy (kolejne kłopotliwe pojęcie, klapsowi naprawdę daleko do przemocy!), znęcania fizycznego i psychicznego... TO jest patologia, a nie to, że niesforne dziecko od czasu do czasu dostanie klapsa dla własnego dobra.
6) jaki paradoks, jaki konflikt? Znów porównanie z kosmosu - co ma wspólnego kwestia wychowania dziecka z późniejszym układaniem sobie życia, relacjami osobistymi, czy pracą? Co tu jest do tłumaczenia dziecku - naprawdę nie widzisz ewidentnej różnicy, którą nawet przytaczany przez Ciebie idiota powinien zauważyć?
7) twierdzisz, że kara cielesna za zachowanie stanowiące bezpośrednie zagrożenie dla życia jest
durna, świetnie. Jeszcze durniejsze jest pozorne zapobieganie takim sytuacjom za pomocą zabezpieczenia mieszkania (ukrycia realiów). Dziecko niczego się przez to nie nauczy, a przy (nie)sprzyjającej okazji obudzi się w nim wrodzona chęć eksploracji i dojdzie do tragedii.
8) małolata zataja przed matką nałóg palenia (który nie wiadomo ile trwa) i nagle wychodzi to na jaw, co ta matka może sobie pomyśleć? Zapewne coś w stylu "co ona jeszcze przede mną ukrywa? Gdzie popełniłam błąd? Co robić?"... Reakcja zbyt emocjonalna i przesadzona, to fakt, ale bynajmniej nie świadczy o wspomnianym przez Ciebie niezrównoważeniu! Wina tu leży po obu stronach (córka - palenie i ukrywanie tego, matka - wcześniejsze błędy wychowawcze), ale w przeciwieństwie do braków w wychowaniu, których nie da się cofnąć, można próbować wybić dziewczynie z głowy takie postępowanie. Matka wybrała niekoniecznie dobrą metodę (za późno) i trochę przesadziła, ale przynajmniej próbowała coś z tym zrobić - nie udawała, że nic się nie stało. Ale co to ma za znaczenie, to przecież wariatka!
9) gdyby moje nastoletnie dziecko kogoś zabiło (oczywiście zależy od sytuacji, zakładam najprostszy scenariusz - świadome, okrutne morderstwo), to za uszy zaciągnąłbym je na komisariat i postarałbym się, aby poniosło surową karę. Wcześniej jednak, poprzez właściwe wychowanie, nie dopuściłbym do takiej sytuacji.
10) w polskim prawie istnieje tak wiele sprzeczności i nieścisłości (przepis o którym mówisz jest niezgodny choćby z art. 48 Konstytucji), że nie ma sensu się na nie powoływać, szczególnie w tak delikatnych kwestiach, jak wychowywanie dzieci. Nie neguję przy tym oczywiście istoty prawa, bo jest ono niezbędne, ale trzeba zachować umiar i zdrowy rozsądek. Nie wspomnę już o tym, że przytaczając prawny zakaz stosowania kar cielesnych, przyzwalasz na to wspomniane grożenie rodzicom policją przez dzieci, jeśli ośmielą się na nie podnieść rękę.
Odnosząc się do powyższych uwag, emocjonalnej biedy mogę jedynie współczuć Tobie.
cappuccino, szanuję Twoje poglądy i argumentację, ale nie przekonałaś mnie.