Mam problem (zapewne jak każdy na tym forum).
Na początku - jestem Zuza, mam 18 lat. Przyjaźnię się od trzech lat z Michałem, jest z tego samego miasta co ja i jest w moim wieku, chodzimy do jednej szkoły, więc mamy dużo kontaktu. Od początku kiedy zaczęliśmy się poznawać uważałam Michała za bardzo atrakcyjnego chłopaka, wiem, że też mu się podobałam, ale że byłam "zajęta" to...nasza znajomość wykluczała jakiekolwiek podteksty, a że dogadujemy się cudownie i tak też czujemy się kiedy jesteśmy razem - zostaliśmy przyjaciółmi.
Na początku widać było jakieś jego loty do mnie, ale po pewnym czasie ustały i po prostu się przyjaźniliśmy (choć czasem miły flirtujący niby tekst się pojawiał, ale raczej w formie żartu).
Ostatnio jednak jest inaczej - kiedy byłam przeziębiona przyszedł do mnie i oglądaliśmy film (dodam, że nadal jestem ze swoim chłopakiem sprzed tych trzech lat, a chłopcy znają się, no bo wypadało, żebym poznała ze sobą dwóch najważniejszych w moim życiu chłopców) no i on zaczął mnie przytulać, głaskać (nie nachalnie, tak po prostu pieszczotliwie), delikatnie wąchać włosy i ogólnie "tworzyć atmosferę". To nie w stylu Michała, więc byłam w szoku.
Ale co bym nie pomyślała - na następny dzień zaczął mi opowiadać o paulinie, dziewczynie, z którą był przez moment jakiś rok temu - opowiadał, że znowu z nią rozmawia i zaczyna być fajnie, że może się umówią. Nawet się ucieszyłam - w końcu nasz film postawił mnie w dziwnej sytuacji, a paulina (chodząca z nim do klasy) była tu idealnym rozwiązaniem. Tydzień temu zaczął jednak mówić, że "nie, nie, to chyba nie to, chyba mu nie zależy".
I...sama nie wiem co mam o tym myśleć? Zachowywał się tak do mnie, żeby było miło, czy coś znów mu powróciło? Pomóżcie, bo nie chcę stracić ani Michała, ani Tomka - mojego chłopaka od 3,5 lat.