Wiersz o szarej jamie i "Karuzela z madonnami" z tego co pamiętam są chyba nawet omawiane w liceum. Ja akurat nie przepadam za Białoszewskim. Moim zdaniem często prowokował na siłę, w dodatku bez większej finezji, poza tym wizualizm w poezji to (wg mnie) rzecz zupełnie zbędna.
Jeśli podoba Ci się Białoszewski, polecam Bursę - podobna estetyka, a moim zdaniem dużo większy geniusz :) Oczywiście o ile już go nie znasz.
Jeden z moich ulubionych wierszy tak na zachętę:
Rówieśnikom kameleonom
Brzdąkający ostrożnym cynizmem
UchodzÄ…cy za dobrÄ… monetÄ™
CzekajÄ…cy na mannÄ™ z nieba
Gdzież nam myśleć o miłości ojczyzny
My nawet jednej kobiety
Nie umiemy kochać jak trzeba
Zaprawieni w kłamstwie doskonale
Niewiniątka udające zuchów
Z kieszonkowych przekonań bagażem
My już twarzy nie mamy wcale
My mamy papierowe maski zamiast twarzy
Chodzimy zrównoważeni i mali
Nie gardzÄ…cy dobrym obiadem
A gdy późny zmierzch zakrzepnie w ołów
Przechadzamy siÄ™ pod latarniami
I ograne płyty z końcem świata
Nakręcamy gestem apostołów
_________________
Później luki w pamięci, zapatrzenia w okno -
tam mała dziewczynka w bloku naprzeciwko
uśmiecha się z żyletką pomiędzy zębami.
Myślę o jej chłodnych pocałunkach.
fire, walk with me...