Ojj, mnóstwo tego było.
Jedne z wielu takich chwil: codzienne mecze piłki nożnej z kuzynami i bratem, kiedy to o wyznaczonej porze braciszek krzyczał "idziemy na Klan!" i przerywaliśmy mecz, a po serialu kończyliśmy go grając do późna.
Jak u większości - pierwszy pies, który wabił się Murzynek.
Cudowne zjazdy rodzinne, których teraz jest o wiele, wiele mniej...
Pierwsza deskorolka
Niezapomniane prezenty - konik na biegunach, rowerek i wszystkie pluszaki, które mam do dziś.
Całodniowe zabawy z kuzynostwem.
Pierwsze "związki", trzymanie się za rękę i te rumieńce pojawiające się na policzkach przy każdym komplemencie małego partnera
DÅ‚ugie szczere rozmowy z rodzicami.
Bitwy na poduszki, bawienie się klockami Lego i wyścigi samochodami na pilota z bratem.
Zabawy w tropicieli i łowców z kuzynostwem oraz bratem w zbożu, na wakacjach u babci.
Długo by wymieniać, bo przyjemnych momentów było strasznie dużo. Jedyne złe chwile, które pamiętam to wypadek taty, pierwszy upadek na desce i wypadek ze skakanką, po którym do dziś mam ślad - kamyki "w kolanach"
_________________
"niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie..."
Vinyl kills the mp3 industry