Ostatnio coraz częściej dostrzegam niesamowite zbiegi okoliczności w moim życiu. Zdarzenia układają się, jak w scenariuszu napisanym przez szaleńca. Spotykają mnie dziwne problemy, które w równie dziwny sposób same się rozwiązują. Czy Wy też tak macie?
Nie pasuje mi to kompletnie do szarej rzeczywistości... Dlatego, ostatnio, coraz częściej rozmawiam na ten temat z moimi znajomymi. Okazuje się, że każdy ma jakaś własną lub cudzą niesamowitą historię do opowiedzenia. Dlatego, zachęcam Was, dzielmy się takimi historiami, bo wygląda na to, że życie jest o wiele bardziej bujne i niesamowite niż mogłoby nam się wydawać.
Zacznę od siebie, na początek dwie historie. Obie są prawdziwe i zweryfikowane, i Was też proszę o zamieszczanie tylko prawdziwych historii.
1.
Jest to historia jeszcze z czasów WWII. Do pewnej podkrakowskiej wsi przyjechał niemiecki oddział zajmujący się poszukiwaniem ¯ydów. Posiadali informację o tym, że w wiosce ukrywa się co najmniej X rodzin z małymi dziećmi. W związku z czym, zaczęli przeszukiwania, dom po domu, dom po domu itd,.
Napotkali na chałupę, w której znaleźli małą dziewczynkę o ciemnej karnacji i kruczoczarnych włosach. Niemcy, uznali tę dziewczynkę za jedną z poszukiwanych i zamierzali ją rozstrzelać. O dziwo, nie zamierzali rozstrzelać Polaków za przechowywanie dziewczynki. Sęk w tym, że dziewczynka o kruczoczarnych włosach, wcale nie była małą żydówką. Była Polką, córką pani domu.
Po kilkunastu minutach prawdziwej trwogi, absolutnej rozpaczy i zaklinania się na wszystko co możliwe, Niemcy zgodzili się, aby zweryfikować tożsamość małej, pytając sąsiadów.
Tu sytuacja robi się o tyle ciekawa, że w sąsiedztwie mieszkała pomylona staruszka, z czymś co teraz moglibyśmy nazwać Alzheimerem. Kobieta ta nie rozpoznawała nikogo, a to w jej ręce, przypadkiem, złożono los dziewczynki.
Niemcy zabrali dziewczynkę i poszli do chałupy obok. Po kilku minutach, dla rodziny trwających wieki, dziewczynka szczęśliwe wróciła.
Tym jedynym razem, jakimś cudem, rozpoznała dziewczynkę jako córkę sąsiadów, ratując jej życie (... i jej potomków, których miałam okazję poznać). Dziewczynka, o której mówi ta historia, od kilku lat już nie żyje. Miałam jednak okazję poznać ją, jej rodzinę i na własne uszy, słyszeć tę historię z ust kilku świadków :)
2.
Znam parę, byłam niedawno na ich ślubie, która ... całe życie żyła obok siebie kompletnie się nie znając, a skończyła jako miłość życia :)
Znam dwójkę ludzi z Wrocławia, którzy:
1. Wychowywali się na tej samej ulicy, ale na różnych blokowiskach.
2. Chodzili do tej samej podstawówki, ale do różnych klas.
3. Chodzili do tego samego gimnazjum, ale do różnych klas.
4. Chodzili do tego samego liceum, ... ale do różnych klas.
5. Poszli na tę samą uczelnię, na ten sam wydział, ale chodzili do różnych grup.
Dopiero na studiach, przypadkiem się spotkali i .... ich znajomość eksplodowała. Gorąca znajomość, po kilku spotkaniach przerodziła się w prawdziwy związek, a ten po dwóch latach w małżeństwo.
Oboje zgodnie twierdzą, że nie spotkali się nigdy wcześniej. Ich najbliżsi znajomi znają się z widzenia, ale raczej nie spędzają ze sobą czasu. Podobnie, nieco dalszy krąg Jego znajomych, zna Jej krąg znajomych, ale też nie spędza ze sobą dużo czasu lub w ogóle.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że są do siebie bardzo podobno, jeżeli chodzi o wychowanie, oczekiwania wobec życia, wykształcenie czy nawet zainteresowania. Większość życia przeżyli bardzo blisko siebie, bo albo na tej samej ulicy, albo w tych samych szkołach. I najlepsze jest to, że na studiach poznali się ... przypadkiem.