Na chwilę obecną mnie to ni grzjeje, ni ziębi, jak się już zbliża typowo jeden-dwa dni przed świętami to dopiero wtedy czuję, że coś się zbliża. Ale żeby się specjalnie podniecać to nie.
Jedyne, czego nie lubię to w szkole, wigilii klasowej. Osobisćie nie podbijam nigdy do nikogo oprócz tych, których tam lubię i gadam, ale są tacy, którzy do wszystkich podchodzą, a są dla mnie neutralne lub za nimi nie przepadam i muszę udawać, że mi się to podoba, uśmiechać się, dziękować za życzenia i też składać... czasem się zastanawiam, czy w ogóle tam iść.