Panel logowania

Nie masz jeszcze konta na e-Mlodzi.com?

Zarejestruj siê!

Zapomnia³eœ has³a?

Przypomnij je

Autor

Wiadomo¶æ

lovez8  

Hiper wymiatacz

obserwatorka.



Wiek: 28

Do³±czy³a: 17 Kwi 2009

   

Wys³any: 2009-04-18, 23:55   opowiadanie

Jedzie dorożka zaprzężona w dwanaście koni
Nie zarzymuje się na skrzyżowaniu na światłach
Przeskakuje nad rzeką ulicy ścigna
Zdumionym wzrokiem dzieci miasta.
W dorożce jedzie ten o czarnych oczach
Nietknięty czasem pan dwunastu kluczy
I ślepych, głuchych śmietelników uczy
Obawiać się swego imienia światła.

Miodowoskóra wojowniczka biegła cicho tunelem pod główną ulicą miasta. Nasłuchwala terkotu kół i stuku końskich kopyt, wyraźnie wybijającego się wśród szumu samochodów. Czuła również przerażenie ludzi na górze i głównie nim się kierowała. W ciemnym, cichym miejscu jej szybki oddech odbijał się echem i powracał do jej uszu. Choć biegła już długie godziny, nie było po niej widać zmęczenia. Ubrana była w czarne nogawice i koszulę. Pomimo starego, męskiego stroju jej niezwykła uroda była bardzo widoczna. Z jasnych oczu biła mądrość i spokój. Na policzku widniało długie, płytkie zadrapanie- pamiątka spotkania kilka godzin wcześniej z dwójką ludzi chcących ją zatrzymać. Leżeli teraz przy wejściu do tunelu, ugodzeni pięścią biegnącej. Głupcy. Na myśl o nich poczuła irytację. Przez to opóźnienie prawie zgubiła trop- to już się nie powtórzy. Lekko, szybko minęła skrzyżowanie tuneli i usłyszała, jak nd jej głową kopyta koni stukeją o bruk przy wtórze zdumionych okrzyków ludzi. Nawet oni- ślepi, głusi, wyczuwali, że coś się dzieje. A działo się dużo. Usłyszała zbliżający się huk. Nie zwalniając podskoczyła w górę i złapała wystający ze sklepienia uchwyt. Zeskoczyła zaraz za ostatnim wagonem metra i pobiegła dalej. Nagle stanęła i poczęła nasłuchiwać. Z cichym przekleństwem wyrzuciła rękę w górę. Strumień światła z jej dłoni wysadził kratkę, a oa uniosła się w górę na silnych przedramionach.Stała w pogrążonym w ciemnościach mieście nucąc cicho zaklęcie. Nic z tego, magia karocy nie pozostawiała w powietrzu żadnych śladów. W huku metra nie usłyszała, jak karoca wzbiła się w niebo. Nie jechała teraz po ziemi, tego była pewna. Uniosła dłoń, kierując ją w stronę gwiazdy północnej i z zaklęciem na ustach uniosła się w noc.


Pan dwunastu kluczy siedział w karocy mknącej ulicami miasta. Choć odczuwał pewne rozbawienie na myśl o przerażeniu, jakie jego przejazd wzbudzał u ludzi wokół, jego myśli zaprzątały teraz zgoła inne sprawy. Gwiazdy szeptały otym, że Północna wieża ma zostać zburzona, a on nie zamierzał do tego dopuścić. Zanucił cicho, a karoca posłusznie uniosła się w niebo, zostawiając w dole zatłoczone ulice i zdumionych przechodniów.


Wojowniczka opadła miękko na trawę. Nad nią w ciemnościach majaczył zarys wysokiej wieży. Dookoła zgromadziło się wiele istot różnych ras. Smukły centaur podszedł do niej i powitał skinieniem głowy.
-A więc przybyłaś, Euthile.
Skinęła lekko głową.
-Jak powiedziałam, Tamarze.
Tamar zarżał cicho.
-To dobrze, tej nocy będziemy potrzebować wiele magii. Z twoją pomocą powinno nam się udać.
-Powinno, jeśli wszystko pójdzie po waszej myśli. Jeśli pan dwunastu kluczy nie przybędzie.
Centaur przekrzywił lekko głowę.
-Zgromadziliśmy dzisiaj wielką moc. Wiele Jasnych przybyło aby wspomóc naszą sprawę. Wierzymy, że nawet jeśli ten o carnych oczach przybędzie, zdołamy zburzyć Północną Wieżę.
-To dobrze. Ale jeżeli przybędzie, jej zburzenie może nas kosztować życie bardzo wielu Jasnych. Czy to naprawdę aż tak ważne, by...
-Tak- przerwał jej-to jest tak ważne. Nie powtarzajmy dawnych sporów.
Odszedł, potrząsając jasną grzywą i posycając jej złość. Nie wykonała swoje misji. Miała śledzić jedynego, który mógłby przeszkodzić w zburzeniu Północnej Wieży, i zawiodła. Jej błąd mógł kosztować życie wielu istot i pojawiła się tu, by temu zapobiec.
Wśród Jasnych zgromadzonych wokół wieży zapanowało poruszenie. Ciemna chmura powoli sunęła po niebie, odslaniając oślepiająco biały księżyc. Gdy ukazał się cały, od strony lasy dobiegło głośne:
-Czas zaczynać.
Od bardzo dawna tak wiele istot różnych ras nie sprzymierzyło się we wspólnym celu, ale zburzenie Północnej Wieży było bardzo ważnym wydarzeniem. Pan dwunastu kluczy zaplanował na ostatnią moc maja otworzenie jej, a kryło się w niej tak potężne zło, że wiele, bardzo wiele istot zginąłoby, zanm udałoby się je opanować. Jedynym sposobem na unicestwienie ciemnych mocy w Wieży było doszczętne jej unicestwienie. Euthile wiedziała o tym, a jednak wahała się. Trudno jest podjąć właściwą decyzję.
Otrząsnęla się. Teraz na dszedł czas działania. Skupiła się i zaczęła śpiewać, tkając wraz z innymi istotami zaklęcie zniszczenia. Nagle głos zamarł jej w krtani, gdy na odległym horyzoncie ujrzala zarys karcy. Przez jej umysl przemknęła rozpaczliwa myśl. Nie dopuści do tylu śmierci. Nie dzisiaj. Nucąc w pośpiechu zaklęcie, uniosła się w górę i poszybowała w kierunku karocy.

Neathil, pan dwunastu kluczy, mknął karocą, czując wszechogarniającą wściekłość. A więc to prawda. W rozbłyskach światła kamienie Wieży rozpryskiwały. Nie uda się jej ocalić- zatem zniszczy tak wielu z nich, jak tylko zdoła. Skierował karocę w stronę majaczących w ciemności postaci. Nagle znieruchomiał. Wśród strumieni potężnej magii wyczuwał jeden szczególnie silny- ale to samo w sobie nie było niezwykłe. Dziwne było to, że już znał tą magię... Tak, wyczuł ją dzisiaj, jadąc przez miasto. Więc ta istota go śledziła... Bez namysłu skierował całą swą wściekłość na nią. Zniszczy ją, zmiecie z powierzchni ziemi. Zaczął szukać jej emocji i... zobaczył ją, unoszącą się przed nim w powietrzu. Była piękna, ale uroda nie miała dla niego znaczenia. Wyczuł bijącą od niej niezłomną siłę woli. Wysiadł z karocy i zawisnął w powietrzu. Uniosła rękę, a z jej dłoni poszybował strumień białego światła. Odbił go z trudem- włożyła w niego bardzo dużą moc. Ale on był silniejszy od każdej istoty. Uniósł dłoń i nagle zmienił zamiar- nie zabije jej, a zabierze do swej twierdzy, by dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Fascynowała go.
Czarny strumień energii ugodził ją w pierś i odrzucił w tył. Neathil złapał ją w powietrzu i zabrał do karocy. Z dołu wystrzeliło ku niemu kilka białych płomieni, lecz nie zwrócił na nie uwagi. Wypowiedział kilka słów i karoca ruszyła w stronę jaśniejącego na niebie księżyca.


Ten dzień przeklęty i radosny wielce
¦mierci stolica w gruzy już zburzona
Zamiera otchłań i zamiera serce
Chociaż nadzieja światła ocalona.
Na czarnym koniu, w czarnym pudle nocy
Porwany promień światła najjaśniejszy
Choć tak radosny, niech przeklęty będzie
Na wieki wszystkie smutny dzień dzisiejszy.


Euthile ocknęła się, ale nie otwierała oczu. Instynktownie czuła, że znalazła się w niebezpieczeńtwie. W jej pamięci zaczęły pojawiać się obrazy. Czarne światło... I pustka... Zachłysnęła się. Więc teraz znajduje się w karocy Neathila. Było gorzej, niż myślała. Słyszała rżenie koni, a obok cichy, lecz wyraźny oddech. Ale teraz nie miała siły się tym przejmować. Z ulgą osunęła się w ciemność, witając ją jako ucieczkę od rzeczywistości.
Pan dwunastu kluczy wyczuł poruszenie wojowniczki, ale nie próbował z nią rozmawiać. Jeszcze przyjdzie na to czas. Przyglądał jej się ciekawie, ale bardziej niż wygląd interesowały go jej emocje. Wyczuwał jej oszołomienie i strach- i po raz pierwszy przeszkadało mu to. Nie chciał, aby ona się go bała. Dziwiły go te nowe uczucia. Tą istotę chciał chronić przed wzystkimi, którzy mogli jej zaszkodzić- a przecież była jego wrogiem. Jednak nie czas się teraz nad tym zastanawiać. Są inne sprawy wymagające jego uwagi.
Doleciwszy na miejsce polecił sługom zająć się zemdloną, a sam udał się do lochów. Niedawo schwytał centaura, mogącego znać położenie jednej z siedmiu Diamentowych £ez. Magiczne kryształy, ktyjące w sobie moc pozwalającą stworzyć nawet osobny wszechświat, były skarbem zazdrośnie strzerzonym przez centaury. Pan dwunastu kluczy nie zdobył jeszcze ani jednej. Miał nadzieję, że z pomocą schwytanego centaura uda mu się to zmienić.
CDN
Mam jeszcze kilka rozdziałów jak wam się spodoba to wrzucę ;)
_________________
My dear fellow, the truth isn't quite the sort of thing one tells to a nice, sweet, refined girl.
One should always be in love. That's why one should never marry.

Oscar Fingal O'Flahertie Wills Wilde
 

Ostatnio zmieniony przez lovez8 2009-04-20, 15:41, w ca³o¶ci zmieniany 2 razy  

lola  

Pogromca postów

z głową w chmurach



Wiek: 32

Do³±czy³a: 16 Sty 2009

Sk±d: zza legendy mgie³

   

Wys³any: 2009-04-19, 09:27   

lovez8 napisa³/a:

chciejÄ…cych

chcÄ…cych

lovez8 napisa³/a:

Miodowoskóra


coś tu nie tak, jakoś mi nie pasuje to słowo, ale to już moje zdanie
i kilka literówek było ;)
ogółem niezłe, możesz wrzucić więcej... ale wg mnie wymaga "dopieszczenia" ;)
_________________
Renesans znał przedziwne sposoby trucia: hełmem lub płonącą pochodnią, haftowaną rękawiczką lub klejnotami wysadzanym wachlarzem, złotym puzderkiem lub łańcuchem z bursztynów. Dorian Gray został zatruty książką.
 

Szamanka  

Stały User



ImiÄ™: Paula

Wiek: 30

Do³±czy³a: 17 Kwi 2009

Sk±d: Miasto Bo¿e

   

Wys³any: 2009-04-19, 09:43   

Cytat:

Nasłuchwala terkotu kół i stuku końskich kopyt


Po pierwsze zamiast "terkotu" powinnaś napisać "turkotu" a po drugie nie "stuku" tylko "stukotu".

Cytat:

pamiątka spotkania kilka godzin wcześniej z dwójką ludzi chciejących ją zatrzymać.

Lepiej brzmiałoby: "Pamiątka po spotkaniu z dwojgiem ludzi, którzy kilka godzin wcześniej usiłowali ją zatrzymać".

Cytat:

Leżeli teraz przy wejściu do tunelu, ugodzeni pięścią biegnącej.

To "ugodzeni pięścią" nie bardzo pasuje. Ugodzić można nożem.

Cytat:

Usłyszała zbliżający się huk. Nie zwalniając podskoczyła w górę i złapała wystający ze sklepienia uchwyt. Zeskoczyła zaraz za ostatnim wagonem metra i pobiegła dalej.

Napisałaś o huku, ale metro zjawiło się ni stąd ni zowąd. Mogłabyś napomknąć chociaż z jakiego powodu złapała ten cały uchwyt...

Cytat:

Z cichym przekleństwem wyrzuciła rękę w górę.

Wyrzuciła? Raczej wyciągnęła.

Cytat:


uniosła się w górę na silnych przedramionach.

Nie potrafię sobie tego wyobrazić.

Cytat:

z zaklęciem na ustach

To zdanie mi siÄ™ nie podoba.

Cytat:

zaplanował na ostatnią moc maja otworzenie jej

"(...) jej otworzenie" Odwrotnie lepiej brzmi.

Cytat:

Nie dopuści do tylu śmierci

Tylu śmierci? To też brzmi nieładnie.

Oprócz tego jest wiele literówek i zdarzają się powtórzenia ale ogółem pomysł na to opowiadanie masz fajny. Chętnie przeczytam dalsze rozdziały, by trochę bardziej się zorientować w fabule.
_________________
God bless you.
 

lovez8  

Hiper wymiatacz

obserwatorka.



Wiek: 28

Do³±czy³a: 17 Kwi 2009

   

Wys³any: 2009-04-19, 10:21   

wiem że są literówki bo pisałam to w nocy i byłam zmęczona ;) niedługo wrzucę dalsze

[ Dodano: 2009-04-19, 10:30 ]
turkoru i stokotu brzmiałoby głupio
uchwyt złapała żeby jej metro nie przejechało
"wyrzuciła"- chciałam żeby było bardziej ekspresyjnie
_________________
My dear fellow, the truth isn't quite the sort of thing one tells to a nice, sweet, refined girl.
One should always be in love. That's why one should never marry.

Oscar Fingal O'Flahertie Wills Wilde
 

poem sometimes  

Pogromca postów


Do³±czy³: 15 Lut 2009

   

Wys³any: 2009-04-19, 11:55   

Szamanka napisa³/a:

Wyrzuciła? Raczej wyciągnęła.



Raczej wyrzuciła w tej sytuacji.

Szamanka napisa³/a:

Nie potrafię sobie tego wyobrazić.



No widzisz, a ja potrafiÄ™.

Nie jaram się prozą o takiej tematyce, za dużo tego ludzie piszą, a nie każdy może być Tolkienem. Jest tu trochę błędów stylistycznych, składniowych itp., ale przynajmniej się starasz, żeby Twoje opisy były barwne i ciekawe, za to pochwała ode mnie.
_________________
"wiemy, że Bóg umarł, powiedziano
nam o tym, czytając ciebie nie byłem tego całkiem pewny."
 

margola  

Pogromca postów



Wiek: 46

Do³±czy³a: 27 Sty 2009

   

Wys³any: 2009-04-19, 12:02   

Samo opowiadanie mnie nie zachwyciło.
Nie jest złe ale denerwowało mnie pare zwrotów.

lovez8 napisa³/a:

i powracał do jej uszu



samo to nie ma w sobie nic złego ani nie poprawnego, ale strasznie mnie drażni.
_________________
Wlecze za sobÄ… morze niby zbrodniÄ™ ciemnÄ…. Cichy,
spoglÄ…da na mnie w rozpaczy. Mieszkam tutaj.
 

szczesliw@  

Wymiatacz

Wielka Marzycielka



Wiek: 32

Do³±czy³a: 18 Kwi 2009

Sk±d: Kraina Marzeñ

   

Wys³any: 2009-04-19, 12:35   

Opowiadanie takie sobie^^
_________________
Nowy styl forum!Zapraszam do oceny, adres w profilu! Szukamy moderatora na forum!

[reklama]
 

lovez8  

Hiper wymiatacz

obserwatorka.



Wiek: 28

Do³±czy³a: 17 Kwi 2009

   

Wys³any: 2009-04-19, 16:28   dalsza część

CD:

W wieży zastał otwarte na oścież drzwi. Wszedłsszy do środka, ujrzał przy drzwiach swego martwego sługę, uderzonego kopytem w pierś, i drugiego zabitego magią. Neathil po raz drugi tego dnia zapłonął gniewem, a był to gniew straszny, niszczący. Gwałtownym ruchem skoczył w powietrze i ruszył w stronę ciemnego lasu. Krew na ciele sługi była jeszcze świeża; centaur nie mógł umknąć daleko. Ujrzał go w odległości kilku mil od twierdzy, galopująceo na północ. Mógł mu się jeszcze przydać, ale pan dwunastu kluczy nie myślał teraz jasno. Drapieżnym, ptasim ruchem machnął ręką, a z jego dłoni wystrzeliły w kierunku cetaura czerwone płomienie. Gdy go dosięgły runął na ziemię, młócąc powietrze kopytami.

Wśród gruzów Północnej Wieży krążyło wiele pstaci. Jeden z centaurów, Tamar, naradzał się cicho z kilkoma z nich.
-Odnieśliśmy dzisiaj wielkie zwycięstwo, ale nasza klęska jest jeszcze większa. Euthile została porwana i nie istnieje nic, co moglibyśmy w tej sprawie zrobić.
Jedna z driad poruszyła się.
-Z pewością moglibyśmy coś zrobić.
Gdy Tamar pokęcił przecząco głową, jego grzywa zafalowała.
-Wierz mi, Siliene, długo nad tym myślałem. Euthile zapewne albo już nie żyje, albo wkrótce umrze.
Teraz inny centaur zarżał.
-W takim razie pozostaje jeszcze inne pytanie. Dlaczego pan dwunastu kluczy nie zabił jej od razu? Gdyby chciał wyciągnąć od kogoś nasze plany lub położenie Diamentowych £ez, mógłby wczoraj z łatwością porwać kogoś innego. Euthile nie przebywa z nami często i nie zna naszych tajemnic tak dobrze, jak inni.
-Zapewne, gdy zrozumie swój bląd- powiedział Tamar z rozdrażnieniem- wróci tu i spróbuje go naprawić, porywając jednego z nas. W tej chwili powinniśmy już być daleko stąd.
-Oczywiście- skłonił głowę inny centaur.-Wysłałem jednego z naszych, aby sprawdził, czy możemy iść pzez las. Powinien nedługo wrócić.
-Dziękuje, Inonie. -Westchnął Tamar.- Mam nadzieję, że nastapi to szybko. Tymczasem powinniśmy być gotowi do wymarszu.
-Ale to nie rozwiązuje problemu Euthile- zaprotestowała Siliene.- Uważam, że powinniśmy spróbować jej pomóc. To niegodne- pozostawiać ją samej sobie po tym, jak się dla nas poświęciła.
-Zrozum- wyszeptał Tamar- ona poświęciła się właśnie po to, by żadne z nas nie zginęło. Czy chcesz zlekceważyć tą ofiarę?
Siliene otworzyła usta, ale zanim zdązyła coś powiedzieć, na polanę wpadł młody Jasny.
-Gane wróciła za zwiadu- wykrzyknął.- Mówi, że znalazła w lesie martwego Abena. Zapewne został zabity przez Neathila.
Na chwilę wszyscy zamarli, po czym Tamar zawołał:
-Nie mamy chwili do stracenia! Uciekajcie!
Wszystkie istoty na polanie najpierw podniosły głowy, po czym jedna po drugiej pobiegły w las. Po chwili dołączyli do nich Tamar, Siliene i Inon. Na polanie ie pozostał już nikt, ciszę zakłócało jedynie krakanie wron i echo głosów uciekających.
CDN :lamer:

[ Dodano: 2009-05-21, 21:08 ]
Gdy Euthile obudziła się ujrzała, że znajduje się w niewielkiej okrągłej komnacie. Umysł miała już jasny i nie tak przyćmiony strachem jak gdy obok znajdował się Neathil. Pomieszczenie, w którym się ocknęła, miało kamienne ściany, podłogę i sufit. W północnej ścianie widniało małe okienko. Gdy przez nie wyjrzała zobaczyła ogromny, nieprzebyty las daleko w dole. Zadżała. Dlaczego Neathil nie zabił jej? Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Czy reszta Jasnych będzie jej szukac? Ze względu na nich miała nadzieję, że będą trzymać się z daleka od jej kamienngo więzienia. Bała się. Bała się naprawdę po raz pierwszy od prawie czternastu lat. Czy Tamar zdecyduję się ją uwolnić? Usiadła na skraju wąskiego łóżka i oplotła kolana ramionami. Nie przeszkadzał jej chłód panujący w wieży, ale raz po raz przechodziły ją dreszcze. Przez kilka gozin siedziała nieruchomo. Wzdrygnęła się, gdy z klapy w drzwiach wyłoniła się taca z jedzniem. Poruszając zesztywniałymi mięśniami podeszła i zaczęła jeść. Zakładała, że jeśli pan dwunastu kluczy nie zabił jej wcześniej, to nie zechce też podać jej trucizny.
Po posiłku umysł miała już zupełnie czysty i zaczęła zastanawiać się nad sposobami ucieczki. Drzwi były zapieczętowane magią a klapa w nich i okno zyt małe, by zdołała przez nie uciec. Mogłaby jeszcze spróbować... magii. Wstała i zmobilizowała siły. Zaczęła w skupieniu nucić zaklęcie zniszczenia. Uniosła rękę na wysokość piersi, a z jej dłoni wystrzelił biały promień światła. Nim dotknął chłodnego kamienia, jakaś siła odbiła go z powrotem. Euthile ledwo uskoczyła przed płomieniem, który wystrzelił przez okno. Poczuła wszechogarniające zmęczenie- w zaklęcie włożyła więcej siły, niż zamierzała. Wieżę chronily potężne zaklęcia. Samotnie nie zdoła ich przełamać, to pewne. Osunęła się na pryczę i zapadła w niespokojny sen.
_________________
My dear fellow, the truth isn't quite the sort of thing one tells to a nice, sweet, refined girl.
One should always be in love. That's why one should never marry.

Oscar Fingal O'Flahertie Wills Wilde
 

creative666  

Stały User

woda i ogień



Do³±czy³a: 18 Kwi 2009

   

Wys³any: 2009-07-10, 18:35   

Å‚adne ;)
_________________
"Są słowa które możesz wypowiedzieć ale są i takie których mówić Ci nie wolno."- Akihisa Ikeda
 

lovez8  

Hiper wymiatacz

obserwatorka.



Wiek: 28

Do³±czy³a: 17 Kwi 2009

   

Wys³any: 2009-07-10, 19:00   

Neathil stał w milczeniu i patrzył na śpiącą. Jego wczorajsze uczucia już osłabły, ale teraz poczuł to z nową mocą. Dziwne. Co to może być? Odsłonił zęby. Czyżby się zakochał? Nie, od razu odrzucił tą myśl. Miłość jest domeną ludzi- on, nigdy nie będąc człowiekiem, igdy tego nie zazna. Warknął, a Euthile poruszyła się niespokojnie. Czy to, co poczuł, to żal? Miłość jest oznaką słabości, tak w każdym razie uważał. Odsunął te dziwne myśli i z ciekawością przyjrzał się wojowniczce. Wyglądała na zagniewaną- przez sen zaciskała ręce w pięści a całe jej ciało było napięte, jak gdyby za chwilę miała wstać i walczyć. Musiała być przyzwyczjona do niebezpieczeństw. Długie włosy opadły na twarz, okrywając ją lśniącym płaszczem. Wiedział, ze nie chciałaby zastać go tu przy obudzeniu. Zaintonował zaklęcie, a w jego dłoni pojawił się lśniący, szklany kluczyk. Wsunął go w niewidoczną szczelinę, a w ścianie pojawiło się przejście. Skoczył i opadł miękko na trawę dwieście stóp poniżej. Przejście w górze zamknęło się.
W komnacie Euthile otworzyła oczy i podeszła do okna. A więc istnieje wyjście z wieży, którego mogłaby użyć. Spojrzała w dół i zadrżała. Nie wiedziała, jak Neathil zrobił to bez użycia magii. Jest silny. Duchem.



Ciemną noc rozświetla
¦wiatło jaśniejące
O półocy wschodzi
Na nieboskłon słońce.
W zacienionej duszy
WidzÄ…cego pana
ZÅ‚oci siÄ™ iskierka
Jak z brÄ…zu odlana.

Nad lasem słońce zacodziło za wierzchołki drzew. Przezroczysta krew leżącego pod drzewem centaura wsiąkała w ziemię. Nie był jeszcze martwy, ale śmierć zbliżała się szybko. Z jego ust wydobyło się westchnienie. Otworzył oczy i tęsknym wzrokiem spojrzał na niebo. Już nigdy go nie zobaczy. Będzie za nim tęskinł, tak samo jak za całą resztą tego pięknego świata. Poczuł ucisk w piersi, jak gdyby coś wbijało mu się w ciało. Zachłysnął się. A więc... pan dwunastu kluczy nie zdobył Diamentowej £zy? Wydawało się to niemożliwe. Jeśli tak się stało, teraz obowiąkiem centaura było jej chronienie. Sięgnął pod koszulę i zerwał z szyi czarny rzemień z przywiązanym worczkiem. Ostatkiem sił wyszeptał zaklęcie. Miał nadzieję, że istota, której wiatr zaniesie Diamentową £zę, będzie wiedziała jak jej użyć. Ostatni raz spojrzał w niebo i przelał w zaklęcie resztkę swojej siły, mając nazieję, że to wystarczy. I umarł.
_________________
My dear fellow, the truth isn't quite the sort of thing one tells to a nice, sweet, refined girl.
One should always be in love. That's why one should never marry.

Oscar Fingal O'Flahertie Wills Wilde
 

Forum m³odzie¿owe e-Mlodzi.com