Miałam nadzieję, że to się nie stanie ale dorwała mnie najbardziej brytyjska z brytyjskich przypadłości mieszkań - grzyb na ścianie. W dodatku w łazience, na tapecie... Zaczynam wojnę z agencją, żeby się tego gówna pozbyli, ale że Brytyjczycy już chyba przywykli, a nawet polubili swojego grzyba to może być ciężko.
Znacie jakieś metody, żeby się tego syfu z tapety pozbyć? Nie mogę zrywać tapety i odwalać remontu na własną rękę, umowa mi nie pozwala.