Ja miałem to dwa razy w życiu i zawsze nad ranem, dlatego wszystko było jeszcze "gorące" i z takim ekwipunkiem muisałem gnać do kibelka na drugi koniec mieszkania i wycierać to co się dało, gatki do prania a ja do wanny i pucowanie fiutka. Swoją drogą to straszny dyskomfort, a zapach też nie najładniejszy (że dziewczyny to połykają
). Jeżeli będziesz regularnie - nazwę to po imieniu, tak jest najlepiej - walił konia, to nie powinno być problemu. Przede wszystkim nie idź spać z pełnym pęcherzem a gdy czujesz, że mógłbyś zrobić kupę, zrób ją bez wykręcanie typu "Jeszcze mam w dupce miejsce, niech poczeka do jutra i jak się nazbiera więcej to wtedy wydam na świat" - czujesz, że się zbiera to defekuj, czujesz, że możesz odcedzić kartofelki, to idziesz i lejesz. Reasumujac: walisz (3 razy w tygodniu, jak chcesz to więcej), nie zostawiasz moczu i stolca w swoim ciele na noc. No i jeżeli leżysz sobie w nocy w łóżku i myślisz o czymś przyjemnym i się podniecasz, to lepiej zwal - bynajmiej będziesz miał kontrolę, bo inaczej obudzisz się rano z pełnymi gatkami (mokrymi, albo zaschniętymi - odrażające). Ja przyznam się, że raz tak właśnie sobie leżałem i myślałem o... seksie i następnego dnia rankiem obudziłem się orgazmem i spuszczeniem w gatki - bez kontroli i samoczynnie. Taka była geneza mojej pierwszej polucji
_________________