Cóż.. Dośc uważnie przeczytałem przytoczony artykuł i odnoszę dziwne wrażenie, że pewne cechy i zachowania w nim (i nie tylko w nim, jedynym) opisane zostały wyolbrzymione, by zaakcentować pewien problem miejsc siedzących, występujący w środkach komunikacji miejskiej.. Ale do rzeczy:
Artykuł jest głównie nastawiony na to, by ukazać pewną arogancję i gburowatośc ludzi starszych w tej kwestii, ale osobiscie uważam, że działa to w obie strony. Da się zauważyć na przystankach w których wsiada większa ilośc osób, jak starsze panie na siłę przeciskają się naprzód, a odrazu po wejściu do tramwaju, następuje "natychmiastowe rozpoznanie terenu" i sru na krzesło. Nawet nie muszą to być starsze osoby. Są to też kobiety (zazwyczaj kobiety), trzymające się świetnie w ryzach mające lekko po 50-tce, ale z samych twarzy da się wyczytać nastawienie i doświadczenie życiowe. Taka nawet się nie obejrzy, czy jest ktoś jeszcze starszy, czy schorowany; ona po prostu "ma już ten wiek" i jej się należy, więc siada.
Z drugiej strony trochę denerwujący są też ludzie młodzi (o których ktoś napisał w komentarzach pod powyższym artykułem), którzy mając zajęte miejsce, wlepiają ślepia w szybę, żeby tylko nie zauważyć kogoś stojącego obok, któremu wypadałoby ustąpić miejsca. Nie twierdzę absolutnie, że młodym miejsca się nie należą, ale mogliby tacy się chociaż obejrzeć, lub spytać, czy ktoś nie chce usiąść, żeby przynajmniej stworzyć pozory bycia zainteresowanymi, a tak tylko emanuują egoizmem na lewo lub prawo (w zależności po której stronie jest okno).
Jeśli chodzi o mnie, to naprawdę bardzo rzadko siadam. Co najwyżej, gdy w wagonie jest niemniej niż 6 miejsc wolnych (ale i wtedy się zastanowię), albo gdy zbliżamy się do przystanku końcowego i domyślam się, że kolejne miejsca będą sie zwalniać. Nie wiedzieć czemu, ale nie lubię samego gestu ustępowania miejsca (z mojej strony), jakoś dziwnie się wtedy czuję i to wcale nie dlatego, że zrobiłem dobry uczynek. To pewnie dlatego, wolę postać już trochę naprzód.
Osobiście nie spotkałem się też nigdy z jakimikolwiek komentarzami dotyczącymi kobiet w ciąży i uważam, że jako takie odzywki przytoczone w tekście, to po prostu kpina i szczyt bezczelności. Nie ważne ile lat miałby autor takiej wypowiedzi, ale nazwanie kobiety w ciąży puszczalską, byłoby równoznaczne z porównaniem każdego starca do menela. Brzydzę się takimi ludźmi.
To w zasadzie tyle jeśli chodzi o mnie. Podobnie jak każdy inny tego typu, również ten artykuł jest tendencyny i pomijając ogólne, czy codzienne zachowania w środkach Komunikacji miejskiej, opisuje tylko graniczne przypadki, których zebranie w jedną całość wyrabia opinię zupełnie niezgodną z tym, co widzi się każdego dnia.
Pozdrawiam