Witam, są wakacje, więc chciałbym opisać jak je przez ostatni tydzień spędziłem.
Przeżyłem piękną przygodę, mianowicie tydzień razem z kolegą jeździliśmy rowerami przemierzając nasz piękny region.
Nasza trasa wyszła podobnie do tej co planowaliśmy, wiadomo nie zawsze się skręci w tą lub w tamtą stronę.
Planowana trasa :
https://maps.google.pl/maps?saddr=Bychawka&daddr=Kra%C5%9Bnik+to:Annopol+to:Ostrowiec+%C5%9Awi%C4%99tokrzyski+to:Lipsko+to:Poniatowa+to:Be%C5%82%C5%BCyce+to:Bychawka+Trzecia&hl=pl&ie=UTF8&ll=51.015483,21.952057&spn=0.664375,1.194763&sll=50.961825,22.19567&sspn=0.665142,1.194763&geocode=FSAdCwMd0MdXASkTZSS6ffwiRzEblgPORETSLQ%3BFRMHCQMdDShTASmlBBeZQ-giRzFxOrbpFDl9sg%3BFQVrCAMdq6hNASmrUmoyM7kiRzG748IpRDQcLg%3BFXMfCQMd6E9GASlhMKlZCAkYRzHz-NgasphsnQ%3BFdifDAMd1lZKASkP16xRZp0iRzExnU8rqPtm9g%3BFT0kDQMdwK9QASnjvTuvf4wiRzE3dhXjvsJJ7Q%3BFZjaDAMdMPhTASkboW5MQvQiRzFOx9TSVtf9vA%3BFbtVCwMdLsVXASmXEon2ifsiRzFgglYwQIv0KQ&oq=Bychawka&t=h&mra=ls&z=10
Uczestniczy wyprawy :
Tomek lat 18 ( Ja)
Rafał lat 19
Mój ekwipunek :
Namiot dwuosobowy
¦piwór + dmuchana poduszka pod szyję.
Dwa bidony na wodÄ™
Dwie zapasowe dętki
Zapasowy łańcuch
Pompka
Saperka
Scyzoryk
Latarka
Dwie zapalniczki
Odstraszacz owadów
Kosmetyczka
klucz płaski, klucz nastawny, kombinerki, śrubokręty płaskie , śrubokręty krzyżakowe, komplet kluczy do ściągania korb ,klucz łańcuchowy .
Dokumenty, oraz portfel z kapitałem 200zł
Mapy regionów
Tel kom, i Å‚adowarka.
10 konserw, :)) kubek termiczny, naczynie próżniowe.
Trzy komplety odzieży + peleryna przeciwdeszczowa.
~`Dzień pierwszy~` NIEDZIELA 8.07.
Dzień był duszny, było gorzej niż w upał 40stopniowy. Nie było czym oddychać, a powietrze było wilgotne, szalały jusznice deszczowe, i nic dziwnego że każdy myślał o nadchodzącym deszczu.
Wyprawę zaplanowaliśmy już dawno, podczas roku szkolnego, a dokładnie w ferie zimowe.
Rafał to mój najlepszy kumpel, a zarazem jedyny przyjaciel, doskonale się rozumiemy, ale podczas szkoły widzimy się rzadko. Na pomysł wpadłem ja, jestem od dawna zafascynowany różnego rodzaju turystyko, a tak się składa że co roku w wakacje zawsze na dzień gdzieś wyjeżdzaliśmy rowerami, to postanowiliśmy to połączyć.
Reakcja naszych rodziców byÅ‚a na „nie !!!”, lecz obydwaj postanowiliÅ›my im warunki, uzyskamy lepsze stopnie na Å›wiadectwie z wiÄ™kszoÅ›ci przedmiotów to możemy jechać. ZakÅ‚ad przyjÄ™ty.
CHALLENGE ACCEPTED.
WiÄ™c, od lutego do koÅ„ca czerwca zasuwanie, z czasem u siebie zauważyÅ‚em że mi nie idzie, powiesiÅ‚em sobie przypomnienie na suficie.. Efekt – ByÅ‚o podobnie jak chciaÅ‚em ,ale czuÅ‚em do koÅ„ca tÄ… presjÄ™.. Co ta determinacja potrafi zdziaÅ‚ać. RafaÅ‚ miaÅ‚ maturÄ™, ale zdaÅ‚ jÄ… tak super, że każdemu szczena opadÅ‚a, maÅ‚o tego – dostaÅ‚ siÄ™ bez problemów na polibudÄ™. PrzypomnieliÅ›my naszym rodzicom o wyjeździe( co prawda ja to caÅ‚y czas robiÅ‚em). O dziwo siÄ™ zgadali raz w koÅ›ciele... i dostaliÅ›my zgodÄ™ ! Szybkie zakupy, organizacja, i powrót do zaplanowanych tras i szlaków.
Wyjechałem z domu o godzinie 15:30, za 5min spotkałem Rafała w określonym wcześniej punkcie spotkania, wznieśliśmy toast wodą mineralną za udaną podróż.
Ruszyliśmy ! Przez pierwsze 20km rozmawialiśmy o tym co nasz czeka, i co jak robimy.
BÄ…ki strasznie atakowaÅ‚y, musieliÅ›my zrobić stop po ok.30km i siÄ™ „spryskać”...
ByÅ‚o to blisko miasta KraÅ›nik ,wiÄ™c gdy do niego wjechaliÅ›my uznaliÅ›my zabieg odstraszenia agresorów z powietrza za gÅ‚upotÄ™. W mieÅ›cie ich przecież nie ma. ByÅ‚a godzina ok. 17, wiÄ™c w 90min przejechaliÅ›my 35km. W KraÅ›niku zatrzymaliÅ›my siÄ™ przy sklepie „Lewiatan”, odpoczynek 10minutowy i po nastÄ™pnym kwadransie wyplÄ…taliÅ›my siÄ™ z tego miasta.
Kierunek → Annopol, kolejne miasto, droga krajowa 74.
Ok godziny18:30 zauważyliśmy ciemne chmury od strony do której zmierzamy, jak i pierwsze błyskawice i grzmoty po 20sekundach ! Miało zbierać się na burze !
-Co tak wcześnie? - zapytałem
-No widzisz, wszystko przeciw nam.- odpowiedział Rafał.
-Dobra jedziemy dalej, najbliżej zatrzymamy się przed samym Annopolem.
Po 30 minutach nie było już żartów, było trochę po 19, dzieci w całym kraju pewnie zaczęli oglądać bajki, a my w tym czasie w trybie nagłym, i awaryjnym zaczęliśmy rozbijać obóz w lesie pomiędzy Gościeradowem a Księżomierzem.
-Tylko solidnie ten namiot postawmy !
-Ok k*&*a!!! Szybko !!!
Rowery do przedsionka,( bo to namiot iglo) a my z tobołkami do środka, mimo że to jest tylko dwuosobowy czuliśmy się wygodnie. Pierwsze grzmoty rozdzierały powietrze już dawno, a deszczu jeszcze nie było. Do godziny 20:00 zjedliśmy po 4 konserwy, plus chipsy i dwa batony, poszła kolejna już na tej wyprawie butelka wody- najpiękniejsza kolacja w moim życiu.
Do Annopola mniej niż 20km, to tyle ile ja mam zwykle do szkoły.
Obmyślaliśmy trasę którędy się tam dostaniemy, bo z jednej drogi zrobiły się jeszcze dodatkowe 2 skróty, uznaliśmy że nie ma sensu wracać na krajową 74, tylko trzeba jechać na ten caly Księżomierz a później przez las i oszczędzamy z 5km, i duży natłok samochodów.
Jeszcze trochę porozmawialiśmy, i po najlepszej kolacji, naszła najgorsza noc w moim życiu.
Luneło niespodziewanie, więc trzeba było się położyć, a nie siedzieć w kucaka jak wcześniej.
NadmuchaÅ‚em podusiÄ™, i do Å›piwora. A zasnÄ…Å‚em … o ile dobrze pamiÄ™tam gdzieÅ› po 1:00 nastÄ™pnego już dnia. BÅ‚yski w namiocie sÄ… okropne, huk opadów jest taki że sÅ‚abo sÅ‚yszaÅ‚em RafaÅ‚a, trzeszczaÅ‚ maszt namiotu. O dziwo jak dotknÄ…Å‚em rÄ™kÄ… sufitu nie byÅ‚ on taki wilgotny.
~`Poniedziałek - 09.07 ~` Dzień drugi.
Następnego dnia rano, wstałem już o 5:00, obudziłem Rafała który ponoć spał dłużej niż ja, i wyszliśmy na zewnątrz sprawdzić co i jak. Nie było nigdzie zawalonego drzewa, namiot nie był podtopiony, i jeszcze widzieliśmy odchodzącą burzę. Po namyśle wróciliśmy do snu.
Alarm ! Mieliśmy spać do 7, a wyszło do 9:00!
Zjedliśmy śniadanie, dość nietypowe, ale i smaczne.
Uznaliśmy że nie ma sensu ruszać w największy spiek, więc zostajemy na miejscu do 13:00.
Przez czas wolny bawiliśmy się językiem angielskim ,rozmawiając. Wyszło śmiesznie.
O 13 ruszyliśmy przez las , było duszno, ale nie atakowały bąki, ani komary więc spokojnie można było jechać. Dojechaliśmy do Annopola po 14, zrobiliśmy zakupy na stacji benzynowej, które powinny starczyć na dwa dni.
Wyjechaliśmy z Annopola przed 15:00, przekroczyliśmy Wisłę, i tym samym zmieniliśmy województwo. Jakieś półtorej godziny później powitał nas Ożarów, i straciliśmy tam godzinie na odpoczynku, i wyplątaniu się z niego w stronę Ostrowca ¦więtokrzyskiego.
Była 19:00, więc postanowiliśmy znaleźć miejsce na obóz.
Zatrzymaliśmy się w niejakim Kraskowie, była ładna pogoda więc jedyną myślą było ognisko.
Udało się go rozpalić, mieliśmy prowiant, namiot stał blisko a w lesie odzywały się ptaki.
Przypominaliśmy sobie jak się poznaliśmy, i ogólnie rozmawialiśmy o najdalszej naszej przeszłości. Na niebie było sporo gwiazd, świat wyglądał super.
Poszliśmy spać o 22:00, a mieliśmy wstać o 8:00.
~`Wtorek – 10.07 ~` DzieÅ„ Trzeci.
Wstaliśmy nawet przed 8:00, bo ok 7:30. Zjedliśmy ostatnie zapasy, i zaczeliśmy kombinować nad mapami, droga była nadal prosta do Ostrowca ¦więtokrzyskiego, mimo że więcej pod górę niż z góry. Teren górzysty, i dało się to wczuć.
Wyjechaliśmy o 10, mieliśmy małe problemy z rozłożeniem namiotu ale wszystko poszło po naszej myśli. Przed planowaniem podróży ustaliliśmy że na nocleg w Ostrowcu wynajmiemy jakiś pokój w jakimś pensjonacie.
O 12:00 byliśmy w OSTROWCU, a o 13:30 znaleźliśmy pensjonat, i to na ul. Bałtowskiej, a w kierunku Bałtowa na następny dzień mieliśmy pojechać. Doba hotelowa zaczynała się o 14:00 i trwała do 10:00 następnego dnia. Wzieliśmy jeden pokój za 80zł z łazienką, TV i dostępem do internetu ! Zamówiliśmy dwie porcje objado-kolacji plus śniadanie- razem 160zł czyli po 80 zł na osobę. Mieliśmy obejzec jakiś film online, ale prędkość internetu na to nie pozwalała.
~`¦roda 11.07 ~` Dzień Czwarty.
Na śniadanie były smażone ryby i mizeria ogórkowa. Dało się zjeść. O 10:00 za wszystko podziękowaliśmy i pojechaliśmy na Bałtów. Byliśmy tam o 14:00.
Tak się rozleniwiliśmy że zapomnieliśmy kupić jedzenia, trzeba było to załatwić w najbliższym spożywczaku.
Zaliczyłem chyba największego FAILA w roku. Miejscowość Skarbka i jest sklep, jakby jakiś stary dom, więc ja wchodzę do środka, w przedsionku leżał jakiś pijany czlowiek, na skrzynkach po jabłkach, ale to jeszcze nic. Zrobiłem wszystkie zakupy, i jeszcze przypomniało mi się że skończył się środek na komary. Więc zapytałem :
Ma pani może coś przeciw komarom ?
„...No jasne, dziabiÄ… te cholery, tÄ™pić je”
Pani ekspedientka(50+) najwyraźniej zrozumiała że pytam o jej stosunek do tych owadów, no ale cóż- sporostowałem szybko.
Dostałem to co chciałem, i w drogę.
Był wieczór, nie ujechaliśmy zbyt dużo bo aby 20km i rozbiliśmy obóz.
~`Czwartek- 12.07~` Dzień Piąty.
Udało nam się z rana zrobić małe pranie, i czekaliśmy do południa aż nam rzeczy wyschną,
Droga na Lipsko, bardzo ciężka, 5 odpoczynków po trasie. Ale i tak nie dojechaliśmy wtedy do tego miasta, natomiast zatrzymaliśmy się w kolejnym lesie, ruszyliśmy przed niego i napotkaliśmy ambonę myśliwską- powróciły wspomnienia naszej miejscowości- od zawsze lubieliśmy w takich siedzieć. Nie pomyśleliśmy nawet, a ścigaliśmy się kto pierwszy na górze. Była to spora ambona, i wysoka. Usiedliśmy, no i na nieszczęście Rafał musiał zapukać w dach, po kilku sekundach usłyszeliśmy jakby leciał samolot, ale to nie był samolot- Z każdej strony otoczyły nas wściekłe szerszenie. Trzeba było się powoli wynośić, a następnie wiać. Nie goniły nas, ale dały do zrozumienia że to ich teren. Obóz trzeba było rozbić gdzieś indziej .
Kilkaset metrów dalej była ładna polana, tam spędziliśmy noc.
~`PiÄ…tek ~` 13.07 – DzieÅ„ Szósty.
Obudziliśmy się o 6:00, szybko śniadanie i droga na Lipsko, byliśmy w nim o dziewiątej.
Godzinę odpoczynku przy stacji benzynowej, i szukaliśmy na mapach dostępu do Solca nad Wisłą, o 10:00 na rowery, i do 15:00 z kilkoma przerwami. Przekroczyliśmy Wisłę, i z województwa mazowieckiego wróciliśmy do Lubelskiego.
Zatrzymaliśmy się na obóz w Janiszowie przed Opolem Lubelskim. Nasze fundusze się kończyły , ale mieliśmy jeszcze co jeść.
~`Sobota 14.07 – DzieÅ„ Siódmy- ostatni.
W opolu Lubelskim straciliśmy ostatnie pieniądze, i zamiast na Poniatowę, pojechaliśmy na Chodel. Jak się zorientowaliśmy to nie było sensu wracać. Było tam fajne jezioro, było gdzie odpocząć. O 19:00 byliśmy blisko naszych stron, ale zatrzymaliśmy się w miejscowości Wierzchowiska, tam rozbiliśmy ostatni obóz, jedząc wszystko co mieliśmy wspominaliśmy niesamowicie spędzony tydzień.
NIEDZIELA- KONIEC Ostateczny.
Dom jest tam, gdzie początek. Wspomnienia utkane są ze szczęścia. Te dwa zdania towarzyszyły do naszego rozstania w naszej miejscowośći.
PodsumowujÄ…c – ByÅ‚o ekstra, obeszÅ‚o siÄ™ bez awarii, mieliÅ›my kilka przygód . CzuliÅ›my siÄ™ cudownie. ZachÄ™cam do takiego spÄ™dzania wakacji lub czasu wolnego. Mimo że jestem nieco pogryziony przez owady mile bÄ™dÄ™ caÅ‚Ä… tÄ… wyprawÄ™ wspomniaÅ‚. Jest warto tak podróżować. Jeszcze raz zachÄ™cam !
Trasa w koÅ„cu wyszÅ‚a tak –
https://maps.google.pl/maps?saddr=Bychawka&daddr=Strzy%C5%BCewice+to:Bystrzyca+to:Kra%C5%9Bnik+to:Annopol+to:%C4%86miel%C3%B3w+to:Pensjonat+BMN,+Ba%C5%82towska+254,+Ostrowiec+%C5%9Awi%C4%99tokrzyski+to:Sienno+to:Lipsko+to:Poniatowa+to:Be%C5%82%C5%BCyce+to:Niedrzwica+Du%C5%BCa+to:Krebs%C3%B3wka+to:I%C5%BCyce+to:Bychawka+Trzecia&hl=pl&ie=UTF8&sll=50.977453,22.40696&sspn=0.166231,0.298691&geocode=FSAdCwMd0MdXASkTZSS6ffwiRzEblgPORETSLQ%3BFSHuCgMdCGdWASnJrc5bJ_siRzHuxsLvY75Emw%3BFQMICgMdVOtVASkldQzeReQiRzHQxsrhK4-v1A%3BFRMHCQMdDShTASmlBBeZQ-giRzFxOrbpFDl9sg%3BFQVrCAMdq6hNASmrUmoyM7kiRzG748IpRDQcLg%3BFUiFCAMd7UpIASl5PKKfFaYiRzHbZWz0QCVyhQ%3BFWqCCQMdLbtGASF5Nkfc20ih0ClZU2ZcmQkYRzF5Nkfc20ih0A%3BFRqJCwMd881HASnVjUlL9XQYRzHV52G6U7ThSA%3BFdifDAMd1lZKASkP16xRZp0iRzExnU8rqPtm9g%3BFT0kDQMdwK9QASnjvTuvf4wiRzE3dhXjvsJJ7Q%3BFZjaDAMdMPhTASkboW5MQvQiRzFOx9TSVtf9vA%3BFRLyCwMdcqRVASnZN39Px_AiRzHj7F6kNC4ODQ%3BFbztCwMd5kFWASltUk5QBvoiRzGvAbcBKLnDdQ%3BFWeYCwMdGZVXASl1mujn6PsiRzFDMxM2k_wvKA%3BFbtVCwMdLsVXASmXEon2ifsiRzFgglYwQIv0KQ&oq=Byst&t=h&mra=ls&z=10
Trochę inaczej, niż ta jaką obraliśmy.
p.s a teraz odliczam czas do zlotu użytkowników forum w £odzi. :)