Jak mam zły dzień, to prawie przy każdym filmie potrafię się wzruszyć... Oglądając po raz pierwszy "I że cię nie opuszczę", ryknęłam płaczem i wyłączyłam film, bo nie mogłam wytrzymać z bólu. Za drugim razem już nie czułam naporu emocji i przebrnęłam przez całość bez ani jednej kropli łez. Także pojęcie "wzruszający film" jest względne. No ale jak mam wybierać, to pierwsze co nasuwa się na myśl: "500 Days of Summer", "Romeo i Julia" z DiCaprio oraz "One Day".
_________________
"Stworzyłem wszechświat, ale proszę, nie wiń mnie za to. Bolał mnie brzuch."