Jem zazwyczaj tylko obiad, bo babcia mi każe.
Piję wodę, wieczorem herbatę zieloną, bo bardzo chce mi się pić.
Nie jest to żywienie dietetyczne w celu schudnięcia.
Nie odczuwam głodu, często zmuszam się do jedzenia kolacji. Nie ma co mówić o śniadaniach, które ostatnio przesypiam.
Sądzę, że wiążę się to też z moim stanem psychicznym, poczuciem beznadziejności, czasami ze stresem.
Zresztą jakoś kiedy czytam skład produktów, to mi się odechciewa wszystkiego.
Jestem trochę przewrażliwiona na tym punkcie.
Chemii, drobnoustrojów. Myję kilka minut szklankę przed użyciem, tak samo talerz, dokładnie wycieram i patrzę pod światło czy jest idealnie czysty. Tak samo ze stołem na którym mam zjeść.
Nawet wodę mineralną potrafię wybierać 20 minut.
To wszystko, szczególnie mięso mnie niezwykle obrzydza, tak samo sery.
Staram się, jeżeli już jem kupować dobre jakościowo produkty.
Moja babcia też ma bzika na punkcie zdrowej żywności.
_________________
W miękkim futrze kota