Pierwsza klasa liceum, początek roku, no to nikt nie znał wszystkich nauczycieli.
Spóźniam się na pierwszą lekcję, bo stałem w ogonku do kiosku z gazetami, bo ukazał się mój pierwszy w życiu fotoreportaż. Kupiłem z kilkanaście egzemplarzy i dumny pędzę pustym korytarzem i nadziewam się na jakiegoś faceta.
- Co, smarkaty, do szkoły przychodzisz sobie jak jakiś dziennikarz! ( tak mu się powiedziało). Ja na to podałem mu gazetę i mówię
- Proszę, panie profesorze, egzemplarz autorski - i pobiegłem dalej. Po kilkunastu minutach do klasy weszła woźna i powiedziała, że uczeń xxxx na przerwie ma się zgłosić do dyrektora. Pietra miałem strasznego, bo legenda niosła, że facet krótką ręką trzyma całą szkołę.
Na przerwie, z dusza na ramieniu wchodzę do gabinetu dyrektora i widzę na jego biurku moja gazetę, otwartą na rozkładówce ( 2 środkowe strony), a na nich kilkanaście moich zdjęć, każde podpisane moim imieniem i nazwiskiem.
Dyrektor popatrzył na mnie groźnie, potem powiedział
- Niezłe te twoje fotki, ale jednak przychodź ty do szkoły jak uczeń, a nie jak dziennikarz do redakcji
*******
Będąc jeszcze w pierwszej licealnej pojechałem do Olsztyna na zawody jeździeckie.
Jakaś ciotka prosiła mnie, żebym od jej "synka Krzysia" który był na Akademii Rolniczej odebrał list i fotki dla niej.
Nie znałem go, miałem tylko numer akademika i jego nazwisko. Na parterze w akademiku zaczepiłem jakiegoś chłopaka i spytałem o Krzyśka. Powiedział, że Krzysiek mieszka z nim w pokoju i że mnie zaprowadzi, żebym nie błądził. Wdrapaliśmy się na drugie piętro i ten chłopak bez pukania otworzył drzwi i wpuścił mnie do pokoju. Krzysiek masz gościa - zawołał tylko i się zmył. To co zobaczyłem było dla piętnastolatka ( czyli dla mnie) zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Jedno łóżko było wolne, natomiast na dwóch innych dwie parki właśnie się kochały. A że było bardzo gorąco, obie kołderki leżały na podłodze i miałem naprawdę za******y widok. Jeden z chłopaków posuwających panienkę popatrzył na mnie - a to ty pewnie po list ? Zdołałem wydukać NOO. I wtedy Krzysio zlazł z panienki i ze stojącym fiutem podszedł do regału i przez chwilę szukał tego listu, przeklinając głośno na bałagan na regale i swoją mamuśkę.
A jego panienka leżała na plecach z rozsuniętymi nogami i uśmiechała się do mnie! Widziałem jej śliczny biuścik i anielską cipeczkę i nie mogłem oderwać od niej oczu. Krzysiek w końcu znalazł kopertę, podał mi ją i powiedział - słuchaj, czy mógłbyś nie wspominać mojej mamie o tym widoku co ci dech zapiera i rozsadza spodnie? Uśmiechając się przy tym przymilnie i puszczając do mnie oko.
Znowu zdołałem wydusić z siebie tylko spoko i z żalem ruszyłem w kierunku drzwi. Wtedy Krzysiek zawołał za mną - męski kibelek jest po prawej stronie w gębi korytarza jakbyś musiał sobie szybko zwalić !
Oczywiście skorzystałem z jego wskazówki
Jak oddawałem ciotce list, ta spytała mnie czy u Krzysia wszystko w porządku i czy na pewno zdrowy jest. Zapewniłem ciocię, że gdy widziałem Krzysia, to on wręcz tryskał zdrowiem
_________________
La vie est dure et les femmes sont cheres, et les enfants facile a faire.