Chciałabym czegoś takiego doświadczyć. Komuś należą się koszmary. Tak paskudne koszmary, że dotychczasowe byłyby przy nich pięknym snem. Drzemie we mnie mały sadysta. Ale taką umiejętność mogłabym też dobrze wykorzystać. Przysłać dobrym ludziom kilka dobrych snów. Więc może nie jestem aż taka zła. A pomijając już ukryte pragnienia, to niestety jestem za słaba, aby w ogóle spróbować. Może kiedyś.
Z naukowego punktu widzenia oczywiście trudno jakkolwiek udowodnić istnienie takiego zjawiska, ale wolę podchodzić do tego na zasadzie "może jest, może nie ma, ale warto kiedyś spróbować na wypadek, gdyby było".