1. Marc Jacobs "Decadence" (ten ciemnozielony), ciężki (ale nie przytłaczający), zmysłowy, niezwykle kobiecy, słodki, ale nie do bólu zębów. Potrzebowałam kilku podejść, by się do niego przekonać, ale gdy to już nastąpiło, to ojezu.
2. Ostatnie odkrycie, które już weszło na półkę ulubieńców - Givenchy "Hot Couture" - ponoć pachnie "trochę staromodnie", ale gdy już opadną pierwsze słodkie tony, to nie mogę oderwać nosa od nadgarstków. Szkoda tylko, że raczej krótko się utrzymuje.
3. "Poison girl" Diora. Zakończyłam próbki i teraz pragnę pełnowymiarowego flakoniku w mojej kolekcji.
I coś z męskich zapachów (kolejność nie gra roli, bo stawiam je blisko siebie):
1. Dior "Sauvage"
2. Calvin Klein "Escape" - i nie wiem, czy to tak zabójczo pachnie tylko na moim mężczyźnie, czy ogólnie na innych również, ale jestem jego absolutną fanką
_________________
meow