Z jednej strony był to spory problem dla właścicieli stron internetowych, ja sama mam bloga i nie do końca wiedziałam, jak w ogóle do tego podejść. Ustawa nie precyzuje dokładnie, co i jak trzeba zrobić, każdy interpretuje te przepisy właściwie inaczej...
Druga sprawa jest taka, że i tak nikt nie czyta tych polityk prywatności, nie czyta, kto i po co i jak i dlaczego zbiera dane. Każdy tylko klika "zgadzam się" w wyskakującym okienku i tyle. Wyjątkiem są zgody do zaznaczania podczas rejestracji czy komentowania artykułu jakiegoś.
Kolejna kwestia. Czy to było potrzebne? Sądzę, że tak. Biorąc pod uwagę aferę z Fejsbukiem i ogromem danych gromadzonych bez naszej wiedzy właściwie... Powinniśmy wiedzieć, na co się godziny i mieć możliwość zdecydowania o tym, czy chcemy, żeby nasze dane były zbierane i przechowywane. No i najważniejsze, wiedzieć, czy one zostaną w bazie, czy wyjdą gdzieś tam dalej.
Także sądzę, że jak najbardziej było to potrzebne. Pytanie tylko, czy zostało to zrobione w dobry sposób, bo ogrom wątpliwości i szał, jaki zalał blogosferę i przedsiębiorców, którzy prowadzą biznes, a nawet jednoosobową działalność... Pokazuje, że nie wszystko było jasne.