Witajcie forumowicze,
Przybywam do was z zagwostką, nad którą dwoje się i troję od jakiegoś czasu, a mimo to nie potrafię dojść do sensownych wniosków. Tu liczę na waszą pomoc - zgaduję, że większość z was lepiej orientuje się w takich tematach
Może zacznę od szybkiego nakreślenia mojej osoby - jestem mocno przeciętną, niezbyt rozchwytywaną licealistką. Od zawsze byłam typem szarej myszki, co w połączeniu z moim nieciekawym charakterem i nieco odpychającym wyglądem skutecznie wykluczyło mnie z życia wśród rówieśników. Byłam i z resztą dalej jestem choróbliwie nieśmiała, jednak chęć dzielenia się swoimi poglądami i pasjami pomogła mi znaleźć wygodne rozwiązanie - internet. To właśnie dzięki niemu byłam w stanie rozwijać swoje hobby, rozmawiać na różnego typu forach i poznawać wielu wspaniałych ludzi. I tu właśnie zaczyna się właściwa historia.
Ponad dwa lata temu poznałam na tematycznym forum internetowym fajnego chłopaka. Na początku pisaliśmy ze sobą spontanicznie, kiedy to przypadkiem udzielaliśmy się w tych samych, publicznych dyskusjach. Po jakimś czasie, w momenciengdy obydwoje zaczęliśmy rozpoznawać swoje nicki i połączyliśmy to z faktem, że mamy podobne poglądy na niektóre tematy, przeszliśmy na czat prywatny.
Chłopak (nazwijmy go Jan) okazał się naprawdę ciekawym gościem. Łączyło nas czarne jak smoła poczucie chumoru i zamiłowanie do literatury. Mieliśmy masę wspólnych tematów o których dyskutowaliśmy na okrągło, niekiedy zarywając noc, byleby nie zejść z toku. Dogadywaliśmy się na tyle dobrze, że w momencie, kiedy jednemu z nas groziło odcięcie internetu, postanowiliśmy wymienić się numerami telefonów. W ten sposób po 2 latach ciągłych rozmów Jan zaproponował, żebyśmy spotkali się w realnym świecie. Ja, mimo wielkiej niepewności, zgodziłam się. I to zapoczątkiwało moje rozterki.
Za pierwszym razem chciałam uciec. Byłam tak przerażona, że nie potrafiłam ustać pionowo. Nogi miałam jak z galarety. Bałam się, że i on zrazi się przez mój wygląd oraz cichą naturę
Jak się później okazało, moje obawy były niepotrzebne. Jan jakby nigdy nic podszedł do mnie, przywitał się i rozpoczął rozmowę tak samo, jak miał w zwyczaju robić to na czacie. Po godzinie, która zleciał niesamowicie szybko, czułam się świetnie - rozmawiałam z nim zupełnie luźno, jakbyśmy znali się od zawsze. Cały czas zapewniał mnie, że jestem równie zabawna i rozgadana co w internecie, kilka razy przekonywał, że wcale nie wyglądam tak źle jak o sobie mówię. Byłam oczarowana. Po tygodniu codziennych, trzygodzinnych wypadów wygłupy, żartobliwie wpadanie sobie nawzajem w ramiona i łapanie się za ręce było codziennością. Na początku pochodziłam do tego z dużą dawką dystansu, jednak w momencie, kiedy ten na pożegnanie złapał mnie w niedźwiedzim uścisku, obracając dookoła własnej osi... rozmarzyłam się
I tu zwracam się o radę do was, internauci!
Nigdy wcześniej nie czułam niczego takiego w stosunku do kogokolwiek. Mam za sobą prawie 18 lat i chyba właśnie przeżywam pierwsze zauroczenie
Źle mi z tym, ponieważ zawsze uważałam, że romantyczne relacje z innymi nie są dla mnie i nie powinny grać większej roli w moim życiu. Cały czas skupiałam się na edukacji, uważając młodzieńcze chulańce za głupotę, a tutaj taka sytuacja
Nic a nic (podkreślam - N I C) się na tym nie znam. Nie wiem jak odbierać zachowania Jana. Koleś cały czas zapewnia mnie, że jestem świetną osobą, jednak równie dobrze może mówić to z litości. Nie wierze w to, że ktoś z jego charakterem i wyglądem mógłby zainteresować się mną... Prędzej uwieżyłabym w to, że chłopak chce mnie pocieszyć, a po kątach rozpacza nad wyglądem mej niewyjściowej twarzy
Dobijające jest również chodzące po ludziach w moim mieście przekonanie, że starszy chłopak szuka sobie młodszej jeśli a) robi to dla jaj lub b) chce łatwo zaliczyć. Jan jest trzy lata starszym studentem, tak więc nowy znajomy niekoniecznie podoba się mojej nadopiekuńczej mamie... Na nic idzie fakt, że dopiero przed spotkaniem powiedzieliśmy sobie ile mamy lat.
Co powinnam zrobić? Macie jakieś rady? Dalej uważam, że takie dziecięce zauroczenia nie mają przyszłości, jednak serce nie sługa. Nawet nie wiem czy on jest mną zainteresowany, czy widzi we mnie brzydką kumpele. A jednak, spotkania z nim są świetne, jego dotyk przyjemny a moment, kiedy znikam w jego ramionach... Marzenie
Ratujcie, bo za chwilę będzie trzeba zamykać mnie w pokoju bez klamek
Kłaniam się
Dziewczyna-bez-krzty-kreatywności-która-posłużyła-się-pierwszym-lepszym-imieniem-zaniast-wymyśleć-coś-ambitnego