Swoje relacje z rodzicami zaczęłam doceniać jakoś 3 lata temu. Zawsze były dobre, szczególnie z mamą, ale po prostu dopiero w pewnym momencie zaczęłam to dostrzegać. Tata jest chłodniejszy, dość surowy - ale że mamy tego samego dentystę, to dentysta mi sprzedaje informacje jak tata jest ze mnie dumny i jak lubi się mną chwalić - a mnie osobiście nie chwali wcale. Kiedyś się dużo z nim kłóciłam, głównie przez to jak dużo czasu zawsze spędzałam korzystając z komputera, ale tata też dopiero po jakiś czasie zobaczył, że nie zajmuję się wtedy głupotami i coś z tego wynoszę. Oboje musieliśmy dojść do momentu, w którym się nawzajem zrozumiemy.
Moja mama generalnie jest do rany przyłóż, to taki domowy głos rozsądku.Wiem jak bardzo jest ze mnie dumna, często mi to powtarza.
Jeśli chodzi o rodziców,, to mam z nimi dobry kontakt, chyba głównie dlatego, że po prostu jestem z nimi szczera. Zachowuję część spraw dla siebie, ale nie zawodzę ich zaufania, chociażby nigdy nie widzieli mnie pijanej, w szkole radziłam sobie raz lepiej raz gorzej, ale się starałam i to widzieli. Moi rodzice wychodzą z założenia, że najlepsza inwestycja, to inwestycja w dzieci, więc chociaż czasem miałam jakieś fochy bo chciałabym konsolę do gier (której nigdy nie dostałam), to nie brakowało mi niczego. Masę pieniędzy rodzice wkładali w moje książki, pomagali mi organizować swoje pierwsze wyjazdy do teatru, wykładali na to pieniądze i uważają, że to się stopniowo zwraca. Po prostu doceniam to co dla mnie robili i robią.
---
Ze znajomymi sprawa u mnie wygląda już gorzej
Trudno mi nawiązywać nowe znajomości, nie lubię zagadywać ludzi. Zawsze miałam malutkie grono 2-5 bliskich znajomych. I to mi się bardzo długo sprawdzało. Teraz, kiedy przeprowadziłam się sama do innego kraju jest gorzej... Ostatnie 19 lat budowania życia społecznego poszło do kosza, przyjechałam do Wielkiej Brytanii jako czysta karta. Mam słaby kontakt ze swoimi przyjaciółmi z Polski, z częścią z nich nie rozmawiałam przez chociażby messengera nawet w Polsce, zawsze się spotykaliśmy - teraz jest to niemożliwe, więc z najlepszą przyjaciółką zdarza mi się porozmawiać 10min co miesiąc. Tu gdzie teraz mieszkam mam 2 osoby, z którymi mogę sobie przyjemnie porozmawiać, ale nie nazwałabym tego przyjaźniami. Z natury lubię mieć spokój, ale teraz mam go aż za dużo i trochę mi tu samotnie. Mam nadzieję, że z czasem będzie tylko lepiej. Czuję się trochę jakbym opuściła swoich przyjaciół w Polsce. Na święta nie wracam do Polski więc najbliższą okazję, żeby się z nimi spotkać będę miała może na Wielkanoc lub już w wakacje.
Mam nadzieję, że nie stracę tych przyjaźni, ale to już pokaże czas.