Witajcie mam pewien problem z dziewczynÄ… ale zacznijmy od poczÄ…tku.
Byliśmy razem rok, między nami jest rok różnicy (ja jestem starszy) nasz związek wyglądał kolorowo przez pierwsze kilka miesięcy później zaczęły się schody, ciągłe kłótnie lecz zawsze robiłem wszystko żeby było dobrze, jeździłem z kwiatami, przepraszałem obiecywałem choć tak naprawdę nie zawsze była w tym moja wina ale jako facet walczyłem i się nie poddawałem. Aż nastąpił moment w którym to ja jak i moja kobieta życia.. nie wytrzymaliśmy i zerwaliśmy znaczy to ona zerwała z mojej strony padło za dużo słów choć wcale tak nie myślę i przepraszałem za to nie raz. Poszło o to jak potraktowała mnie przy swoich koleżankach (powiedziała że mam ładnie mówiąc sobie iść i chowała się za koleżankami, później tłumaczyła to tym że myślała że ją śledziłem a tak naprawdę byłem na tym koncercie ze znajomymi tak samo jak kilka set osób. Pomijając już fakt że byliśmy umówieni od paru miesięcy ze idziemy tam razem to olała mnie i poszła z koleżankami). Ciężko było mi przyjąć fakt że nie jesteśmy już razem zachowywałem się jak dupek przez kilka dni (dzwonienie, pisanie, przepraszanie itp). Czas sobie leciał ja nie potrafiłem i nadal nie potrafię sobie z tym poradzić natomiast dowiedziałem się że moja była już ma kolejnego faceta troche mnie to zdziwiło bo deklarowała że byłem miłością jej życia ale no trudno. I się zaczęło kilka razy się widzieliśmy mówiła mi że mnie kocha itp a na następny dzień SMS że ona tak nie potrafi (chodzi o to że jej otoczenie przestało mnie akceptować a ona boi się pokazać że chce być ze mną). Stwierdziłem że tak nie może być że robię sobie tylko nadzieję a później i tak wszystko szlak trafia więc powiedzmy że miałem wywalone choć tak naprawdę przeżywałem to jeszcze bardziej. Został nam tylko kontakt sms reszte opcji FB itp zablokowała. Kilka dni temu zaczęliśmy pisać dowiedziałem się jak to bardzo mnie nie kocha i jak to jej nie zależy, że zerwała kontakt z tym nowym chłopakiem i tylko ja się liczę. Ja głupi dwa dni później pojechałem do niej z zamiarem rozmowy jednak ona po 5 min bojąc się burzy zostawiła mnie w środku ulewy a sama poszła do domu nie zapraszając mnie bo co pomyślą rodzcie..
Postanowiłem usunąć numer żeby mnie nie kusiło pisanie. Zdaje sobie sprawę że święty nie byłem ale zawsze starałem się i walczyłem do końca, kocham ją jeszcze bardziej niż jak byliśmy razem tylko nie wiem czy to ma jakikolwiek sens skoro raz że nie potrafi nic dać od siebie w związku a dwa boi się spróbować jeszcze raz bo co pomyślą inni. Wydaje mi się to strasznie dziecinne ale zakochałem się i nic na to nie poradzę. Co robić? Olać? Spróbować doprowadzić do spotkania i rozmowy?
Wszystko opisane w naprawdÄ™ wielkim skrócie bo inaczej bym musiaÅ‚ książkÄ™ napisać 😂