Myślałam podobnie jak ty i nadal nękają mnie podobne stany, jednak to co mi pomogło to pójście na psychoterapie, prywatnie. Niestety nie masz co liczyć na NFZ :/
Smutno mi się robi jak czytam takie rzeczy.
Zarabiasz, może warto odłożyć sobie pieniądze i zadbać o siebie? Jak na razie jedynie co wyczytuję z tekstu to krytyka skierowana w siebie.
,,(...)Uświadomiłem sobie dopiero wtedy jak bardzo jestem ograniczony, zupełnie nie potrafię okazywać uczuć w prawidłowy sposób, o budowaniu zdrowych relacji można zapomnieć(...)".
Zdrowej relacji możesz doświadczyć w pracy z wykwalifikowanym psychoterapeutą. To jest największy czynnik leczący.
Może zamiast krytyki, spróbuj obserwować swoje myśli? Zamiast wypominania swojej bezużyteczności może warto spojrzeć na przyczyny tego? Dlaczego myślę, że jestem ograniczony? Czy jest to coś w stanie powiedzieć naprawdę o mnie? Czego dotyczy ta tzw. ''ograniczoność''.W tej chwili jestem ograniczony, ale w innych sprawach super sobie radzę. Warto to rozdzielić, a nie przelewać na cały obszar twojego życia.
Nie potrafisz okazywać uczuć. Może powodem tego jest jakiś lęk, pytanie przed czym? Co się stanie jak ukażę swoje uczucia? Dlaczego okazanie uczuć budzi we mnie taką blokadę? Taka blokada też nam może o czymś powiedzieć.
Fundamentem, z którym wchodzimy w dorosłość są nasze relacje z najbliższymi osobami z dzieciństwa, najczęściej rodzicami. Jakiekolwiek zakłócenia w tych obszarach, niezaspokojenie potrzeb mają swoje konsekwencje w przyszłości. Możesz uważać, że twoje dzieciństwo było super, ale prawda jest taka, że nawet najbardziej kochająca się rodzina ma pewne dysfunkcje. Jest to prawda uniwersalna, nie da się wychowywać dziecka bez wpajania mu jakiś negatywnych przekonań. Rozróżnić trzeba również teraz ile mieścimy w sobie tej negatywności, niektórzy mają tego więcej, niektórzy mniej.
,,(...) Jestem niestety toksyczną osobą i mimo iż zdaję sobie z tego sprawę to nie mam pojęcia jak z tego wyjść.(...)
Na jakiej podstawie stwierdzasz, że jesteś toksyczną osobą? Nie znam sytuacji, więc postaram się w jakiś sposób tutaj pokombinować.
Być może sytuacja, w której się znalazłeś w przeszłości wcale nie była twoją winą? Może twoje zachowania z tego okresu były tylko okazaniem twoich ukrytych potrzeb, których nie wiedziałeś jak ukazać(odnoszę się do problemów z okazywaniem uczuć) , a być może nawet nie zdawałeś sobie z nich sprawy. Z drugiej strony, jak druga strona zachowała się względem ciebie? Czy okazała ci współczucie, albo chęć rozwiązania problemu? Może się okazać, że za wszystko wziąłeś winę na siebie.
,,(...)Codziennie żałuję, że się urodziłem, nienawidzę tego dnia. Chciałbym popełnić samobójstwo jednak nie mam na tyle odwagi póki co, bo mimo wszystko jeszcze parę lat życia przede mną i łudzę się ciągle, że a nóż coś się zmieni, że odnajdę sens w tym cholernym życiu ale to wszystko do czasu, mam swoje granice.(...)''
Piszesz tu o swoich myślach samobójczych, co nie powinno być ignorowane.
Piszesz, że ciągle się łudzisz o jakąś zmianę, może tą zmianą byłabym terapia i stworzenie sobie warunków zmiany?
Z mojego doświadczenia myślałam tak jak ty, też mi się wydawało, że jestem nic nie wartym śmieciem, nie wartym kochania, bezużytecznym darmozjadem. Wyrzucałam sobie, że nie jestem taka jaka być powinnam, że powinnam bardziej empatyczna, lepiej okazywać uczucia. Chodzę na terapię w nurcie psychodynamicznym, Gestalt. Jest to bardziej kosztowna opcja, w sensie długoterminowości, niż poznawczo-behawioralna. Minęło już 6 miesięcy, odczuwam wiele ulgi. Różnicę widać, ale trzeba było na efekty poczekać. Życzę ci wszystkiego dobrego z całego serca.
Jeżeli zainwestujesz w terapie, to będzie twój najlepszy wydatek w ciągu twojego całego życia.
Nie jesteś za stary, na terapię przychodzą ludzie po pięćdziesiątym roku życia (dzieci również maja problemy!) i zmieniają swoje myślenie i życie, więc tobie też się uda!
Poszukaj psychoterapeutów na stronie znanylekarz.
Możesz wspomóc się kanałami na yt, jak ,,Hania Es'' czy ,,Jola Szymańska''- ostatnia prowadzi serię, w których mówi o swojej psychoterapii.