Moje pytanie brzmi: czy jest na forum ktoś, kto mieszka/mieszkał w łódzkich akademikach (zależy mi głównie na tych od politechniki)? Który z nich jest najlepszy/najgorszy? Czytałam, że podobno w II DS PŁ panują stosunkowo "ludzkie" warunki (dość czysto, duże pokoje). Jak wygląda rekrutacja do akademików? Również czytałam, że podobno należy napisać w podaniu preferowane DS-y, ale nikt na to nie zwraca uwagi, przydzielają tam, gdzie popadnie...
Może się zdarzyć, że niestety od października będę musiała zamieszkać w akademiku. :/ Naczytałam się już o robactwie (karaluchy, pluskwy), o jednej łazience na całe piętro i o tym, że najprawdopodobniej jako pierwszoroczna dostanę pokój 3-osobowy. Kiedyś myślałam, że będzie możliwość wynajęcia pokoju 1-osobowego, ale to czysta abstrakcja, ponieważ trzeba mieć zaświadczenie lekarskie o wskazaniach do zajęcia takiego pokoju, co u mnie jest oczywiście niemożliwe. Pokoje 2-osobowe podobno zajmują sobie już w czerwcu obecni studenci, a dla Nas zostają te najgorsze, najmniejsze "trójki". Nie ukrywam, że nie mam ochoty mieszkać w czymś takim z dwoma obcymi osobami, ponieważ nie wiem kto się trafi. Jestem nieufna i niezbyt otwarta na nowe znajomości, po prostu kocham samotność. Nie planuję nawet za bardzo wchodzić w typowe życie studenta tzn. imprezy, alkohol, nienawidzę szczególnie tego drugiego. Idę na studia, żeby się uczyć i chcę mieć do tego jakieś warunki.
Moje wyjścia awaryjne to:
1. Istnieje mała szansa, że uda Nam się z dwoma lub trzema koleżankami zorganizować jakieś mieszkanie, ale ograniczają je finanse i akademik jest korzystniejszy. Sama niestety nie jestem w stanie wynająć mieszkania, ani kawalerki.
2. Ubłagać rodziców, żeby pozwolili mi mieszkać na stancji, ale tu ceny też nie są niskie, bardziej opłacałoby mi się wynająć mieszkanie w kilka osób, no ale...
3. Dojeżdżać ok. 50 km w jedną stronę i każdego dnia wstawać o 5, chodzić spać pewnie o 1 (słyszałam, że na polibudzie jest baaardzo dużo nauki). Jedyne czego się tu obawiam, to że nie dam rady fizycznie. Już w liceum byłam wykończona nadmiarem obowiązków, ciągle chodziłam niewyspana, kręciło mi się w głowie itd. Nie wiem czy dam radę kolejny raz.
Liczę na jakiekolwiek opinie, sugestie, wspomnienia z Waszych czasów akademickich. Czy te warunki, które opisałam rzeczywiście są tak złe, czy może nawet gorsze? A może ktoś dojeżdżał na studia podobne odległości?