Ojojojjjj. Temat rzeka, ale fajnie, że wreszcie taki tu powstał.
Po pierwsze Czesi - Hrabal, Kundera, Ota Pavel... uwielbiam czeską literaturę, i mocno ubolewam nad tym, że tak mało się o niej mówi/uczy. Hrabala czytam już od jakiegoś czasu, uwielbiam jego humor, "jego" Pragę, surrealizm, to z jaką solidną dozą dystansu opisuje dosłownie wszystko - od rzeczy wzniosłych, z których śmiać się przecież nie wypada, po drobnostki dotykające każdego na co dzień. No i ogrooomna spuścizna literacka, jaką po sobie pozostawił - ciężko nie chylić czoła z uznaniem.
Kundera jest dla mnie świetnym psychologiem, to jak opisuje relacje damsko-męskie, jak "wchodzi" w umysł bohaterów, (co ciekawe - równie dobrze robi to opisując psychologizm mężczyzny, jak i kobiety), to majstersztyk. Kobieta u Kundery nie jest literackim wytworem wyobraźni. Jest żywa, autentyczna, prawdziwa, zresztą, wiele kobiet z łatwością umie odszukać w sobie stosy cech bohaterek stworzonych przez Kundere. Jego książki wprowadzają mnie w stan dziwnego niepokoju, siłą rzeczy duuużo potem myślę o tym, co przeczytałam, i chyba nie tylko ja tak mam.
No i Ota Pavel - czytałam dotychczas tylko jego opowiadania "¦mierć pięknych saren" i zakochałam się w nich, to magia. Czasem miałam wrażenie, że baśniowy świat, jaki opisywał zwyczajnie nie istnieje. Trochę boję się sięgnąć po kolejne książki, bo wciąż słyszę, że z biegiem czasu i postępującej choroby psychicznej pisał gorzej, bardziej kiczowato... Więc póki co odkładam to na potem.
O! Ostatnio czytałam też książkę innego czeskiego pisarza, "Niekochaną", Arnosta Lustiga. Przyznam, że wybierałam ją trochę w ciemno, znalazłam zagrzebaną gdzieś na dolnej półce regału z lit. czeską, i wzięłam na "przetestowanie". Nie jest to arcydzieło, autor to nawet bardziej dziennikarz niż pisarz, język jakim pisze jest prosty i pozbawiony pięknej metaforyki, ale historia jaką opisał w tej książce zrobiła na mnie GIGANTYCZNE wrażenie. No, ale resztę pozostawiam ciekawskim, powiem tylko, że jest to pamiętnik młodej dziewczyny spisywany w okresie życia w gettcie i praktycznie - czekania na śmierć.
Uwielbiam też literaturę iberoamerykańską, i w zasadzie na tym polu nie trafił mi się twórca, który nie przypadłby mi do gustu. Marquez/Cotazar/Borges... To moi zdecydowani ulubieńcy, trójka geniuszy. To, że niesamowicie fascynują mnie senne wizje, fantasmagorię, mitologizacja, posługiwanie się utartymi schematami kulturowymi być może też ma duży wpływ na umiłowanie tego typu literatury. Nie wspominając już o poezji południowoamerykańskiej - Neruda, Garcia Lorca... Wszystkim fascynatom polecam "Antologię poezji hispanojęzycznej" - grube, opasłe tomisko, i całe mnóstwo dobrej poezji.
Hm, chyba muszę się streścić, bo piszę tego posta już 1 minut.
Bardzo cenię sobie też Dostojewskiego, ogólnie lit. rosyjska jest niezła, uwielbiam opowiadania Hłaski, lubię Kapuścińskiego, Vonegutta, Kafkę, bardzo lubię czytać Nietzschego, ostatnio też £ysiaka...
Rozwinę tego posta później, obiecuje.
_________________
Później luki w pamięci, zapatrzenia w okno -
tam mała dziewczynka w bloku naprzeciwko
uśmiecha się z żyletką pomiędzy zębami.
Myślę o jej chłodnych pocałunkach.
fire, walk with me...