Za kuchnię, tradycję, za szeroko rozumiany regionalizm, zróżnicowanie kulturowe, za gwary i dialekty, za cudowną, polską wieś i piękne miasta z klimatycznymi starówkami w których wciąż mnóstwo jest kontrastów, gdzie między szklanymi wieżowcami upchane są stare, rozsypujące się kamienice, za polskie góry, za ¦ląsk, za Bałtyk... Za to, że jadąc 200 km dalej mogę poczuć się jak w innym świecie, spróbować nieznanych mi, regionalnych dań, posłuchać kompletnie innego polskiego języka, usłyszeć o innych zwyczajach i dowiedzieć się, że to co ja całe życie nazywałam tak, oni nazywają kompletnie inaczej - to wszystko ma swój ogromny czar. Za to, że we Wszystkich ¦więtych przy cmentarzu w Warszawie mogę kupić pańską skórkę, na ¦ląsku oblaty, w Małopolsce miodek turecki, a na granicy Mazowsza wschodniego i województwa łódzkiego tradycyjne, odrzywolskie obwarzanki.
Lubię też klimat małych, prowincjonalnych miasteczek z obskurnym rynkiem w ich centralnym miejscu i mnóstwem małych sklepików, piekarni, warzywniaków i "domów mody" dookoła. Mój chłopak pochodzi z okolic takiego właśnie miasta - jego brzydota tworzy kapitalny klimat, życie toczy się tam powoli, nigdzie nikomu się nie spieszy... Nie wiem czy w innych krajach wciąż można znaleźć takie miejsca przez laty nietknięte zębem czasu. Mnie takie miejsca, w których czas stanął gdzieś w środku srogiej komuny, wyjątkowo kojarzy się z Polską.
Kocham też Polskę za naszą historię, literaturę, sztukę, poezję, malarstwo, za polską kinematografię... Naprawdę nie mamy czego zazdrościć żadnym z sąsiadów. Fajny ten nasz kraj.
_________________
Później luki w pamięci, zapatrzenia w okno -
tam mała dziewczynka w bloku naprzeciwko
uśmiecha się z żyletką pomiędzy zębami.
Myślę o jej chłodnych pocałunkach.
fire, walk with me...