Ludzi, którzy borykali się od dłuższego czasu z ciężką chorobą.
To był więc długotrwały proces umierania.
Co najmniej kilka dni ciągłego stania nad łóżkiem w dzień i w nocy, ze łzami w oczach, nie tyle ze współczucia, co wycieńczenia.
Przed śmiercią czytałam mojemu dziadkowi dzienniczek Siostry Faustyny (był niezwykle religijną osobą), chrzestnej miałam podać ostatni talerz rosołu.
Niebawem, jak przypuszczam czeka mnie kolejna śmierć, nie wiem, czy będę akurat w pobliżu, ale jak na moje nieszczęście zazwyczaj jestem.
_________________
W miękkim futrze kota