Nie mogę uwierzyć, że ważę 58 kg.
Nie tak dawno, trzy tygodnie temu, chłopak rozebrawszy mnie- pyta, czy na pewno ważę 53, gdyż tak powiedziałam. Gdyż wyglądam na poniżej 50. On wtedy mnie nie unosił, to polegał tylko na swym zawodnym zmyśle wzroku.
Ale ten obecny (?), ledwo mnie po schodach niósł, kamienica, dziesięciopiętrowa, on mieszkający na dziesiątym. I wtedy postanowiłam spojrzeć prawdzie w oczy.
Nie żebym roztyła się przez ten czas, no może troszeczkę i to celowo.
To przez ćwiczenia, zarysowane mięśnie ud. Wyrzeźbione plecy.
Ale wciąż nie mogę w to wszystko uwierzyć, przecież to skandal, muszę teraz znaleźć jakiegoś umięśnionego, żeby mnie bezproblemowo nosił na rękach.
_________________
W miękkim futrze kota