Eh wycofuję te słowa. Teraz się ćwoka nie mogę pozbyć z pokoju.
Ciągle (szczególnie upodobał sobie godziny poranne) siedzi u mnie. Czasami mam ręcznik na głowie, jestem w koszulce nocnej, obnażającej wszystko, zwykle bez majtek, a ten każe mi wychodzić z nim na balkon, żeby palić papierosy. Zwykle jego kurtkę biorę, to fakt.
Obecnie sobie myślę - żeby sobie wyszedł i już nie wracał.
Bo jak już jest, to mi puka do drzwi w łazience, żebym wychodziła, i za każdym razem informuje mnie o swoich potrzebach tak zwanych fizjologicznych.
Ale dobrze go mieć, bo mi zakupy nosi.
Raz nie chciał przyjąć moich ciężkich rzeczy, to sobie do oczu wpuściłam dwie krople nawilżające, które spłynęły mi po policzkach,
Wychodzę i mówię - doprowadzasz mnie do łez.
Krople utrzymały mi się dobre dwie minuty (totalnie o nich zapomniałam) Bo potem koleżanka zapytała - a czemu ty płaczesz na litość boską!
_________________
W miękkim futrze kota